Gimnazjum
Gimnazjum
Eluś - 13-06-2006 08:51
Kochani pomóżcie bo zwariuję. Poniosłam porażkę i szlak mnie trafia czuję się taka bezsilna. Problem dotyczy mojego syna. Miał na półrocze dwie jedynki z polskiego i matematyki. Ok. nie pracował systematycznie do tego ma zawsze własne zdanie i kiedy powinien cicho siedzieć miał wiele do powiedzenia. Po wywiadówce wzięłam się za niego. Systematycznie co dziennie przez całe drugie półrocze pomagałam mu w nauce. Mój syn zrozumiał, że postępował źle. Wziął się ostro do nauki. Latałam do szkoły ustalałam z nauczycielkami jakie partie materiału ma zaliczyć. Niestety nie było żadnej poprawy w szkole Olek ciągle nie mógł sobie poradzić ze sprawdzianami które pisał jako zaliczenie jakiejś partii materiału. Może popełniłam błąd i powinnam go wysłać na korepetycje. Myślałam jednak, że na ocenę mierną w I kl gimnazjum jestem w stanie mu pomóc. Ściągałam z Internetu zadania, podpierałam się informacjami o wymaganiach programowych. Przechodziłam samą siebie walczyłam z motywacją syna który po kolejnej porażce, zniechęcał się do dalszej nauki. Do końca nie wierzyłam, że może powtórzyć się ten horror z półrocza. Mój syn nie wagarował. Nie opuścił żadnej lekcji bez koniecznego uzasadnienia. Ma orzeczenie z poradni o dysleksji. Często zastanawiałam się dlaczego tak jest, że odważny bystry i posłuszny chłopiec który każdą sprawę załatwi, ma takie problemy w nauce. Mój syn w szkole był spostrzegany jak zdolny .Czyli taki który może a nie chce. Tłumaczyłam że tak nie jest. Że pomagam mu systematycznie w nauce i widzę, że ma trudności. Prosty przykład mówi 16 pisze 61.I mnóstwo takich pomyłek. Mówi + pisze minus. Prosiłam, żeby częściej był pytany czyli żeby odpowiadał a nie pisał. Wtedy widać jak na dłoni, że pomyłki tego typu są nieświadome.
Wczoraj wystawiono oceny i na koniec roku jak również na drugie półrocze ma jedynki. Czyli nawet na drugie półrocze nie postawiono mu miernych. Bardzo mnie to zabolało. Jak mam wytłumaczyć synowi, że czy się uczył czy nie uczył to wynik jest taki sam. Teraz czekają go poprawki. I tu moje pytanie. Jak teraz to załatwić. Jest mi tak przykro, że nie chcę iść do szkoły. Jeszcze tydzień temu zapewniały mnie, że będzie dobrze. Że widzą poprawę i systematyczność.
Wiem, że sprawę przedstawiłam jednostronnie. Staram się zrozumieć nauczycielki które stawiając oceny mierne chłopcu który nie przykładał się do nauki w pierwszym półroczu to nie pedagogiczne. I zły przykład dla innych, ale dziwnie czuję, że to niesprawiedliwe, że zabrakło dobrej woli. Że w przypadku mojego dziecka to zbyt dotkliwa nauczka. Co teraz mam zrobić. Czy powinnam napisać jakieś podanie o egzaminy poprawkowe. Jak się taką sprawę załatwia. Wiecie co a może to był błąd, że w ogóle się interesowałam postępami. Że odwiedzałam nauczycieli. Że przyznawałam im rację. Gubię się w domysłach. Poradźcie co dalej.
Marek30022 - 13-06-2006 09:10
Po pierwsze nie tragizuj i się nie obwiniaj. Znam przypadek, co prawda dotyczy do pierwszej klasy renomowanego liceum, kiedy uczeń zawalił pierwszy rok nauki ( w starym systemie) i musiał go powtórzyć a później bez problemu skończył szkołę i zdał maturę. Może lepiej pogodzić się ze "stratą" jednego roku niż stresować syna i siebie egzaminami poprawkowymi. Pomyśl także o ewentualnej zmianie szkoły, może ta z powodów o których może nigdy się nie dowiesz synowi nie odpowiada.
maciek.tor - 13-06-2006 09:11
Hmmmm..... a czy na powyższe mogła mieć jakiś wpływ sytuacja rodzinna?
Dzieciak jest w bardzo trudnym wieku. Na jego zachowanie może mieć nieprzewidywalny wpływ każdy element szkolno-domowo-rodzinnej układanki.
inwestor - 13-06-2006 09:11
Fakt twoja ocena syna może nie być obiektywna. Opisz jakie wady w nim widzisz. Druga sprawa to ryzyko straty roku nauki- z dwoma jedynkami będzie kiblował. Możesz zwrócić się o egzaminy komisyjne. Piszesz podanie do kuratorium i składasz za posrednictwem szkoły. Najlepiej zadzwoń bezposrednio do kuratorium i się dowiedz. Jeśli zdecydujesz sie na taka droge po pomyśl o zmianie szkoły. Jak nie zmienisz szkoły to opinia będzie sie za nim ciagneła do ostatniej klasy. Takie techniki jak opisałem stosuja nauczyciele aby pozbyc sie ucznia. Najpierw wystawiaja same laski a potem łaskawie okazuje się na komisach że nie jest tak źle pod warunkiem że uczeń odejdzie ze szkoły. Byłem kilka lat w radzie rodziców w gimnazjum i widziałem takie obrazki. Ciesz się że to I klasa a nie ostatnia bo wtedy aby się go pozbyć wstawili by mu same 2 i figę by sie dostał do dobrej szkoły.
Pozdrawiam
zuzka - 13-06-2006 09:16
Współczuję.
Nie zadręczaj się myślami co by było gdyby...
Zrobiłaś co mogłaś. Jesteś dobrą matką, która dużo wysiłku włożyła aby pomóc synowi.
Może nauczyciele coś więcej pomogą?
A czy Twój syn nie jest dyslektykiem (albo inny dys-)? Takie pomyłki wskazywałyby na to. Jeżeli tak to te pomyłki nie powinny obniżać jego stopni.
Dropsiak - 13-06-2006 09:17
Syn może miec wyznaczone egzaminy poprawkowe z 2 przedmiotów w wyjatkowo uzasadnionych przypadkach /ma dysleksje, moze ma problemy z koncentracją?/. Pisz podanie, o tym decyduje rada pedagogiczna na konferencji. Jak to widzi wychowawca syna, jego opinia tez chyba jest brana pod uwage w takich sprawach. I pegadoga czy psychologa szkolnego.
Poszukaj rozporzadzenia min. edukacji i sportu w sprawie oceniania i klasyfikowania
http://www.zst.bytom.pl/Ocenianie,_k...promowanie.doc
ja znalazłam tylko taka wersję, chyba aktualna.
Eluś - 13-06-2006 09:25
Dzięki za odzew. Rozumiem że to nie koniec świata. Już od czwartku staram się robić dobrą minę. Bo syn zaczął się skarżyć na złe samopoczucie(duszności, jest mu mgło). Więc w końcu uznałam że musi mieć we mnie oparcie, bo to taki wiek, że mu może co złego strzelić do głowy. Kochani a z nową szkołą to nie mam szans. Mieszkam w małym miasteczku gdzie jest jedno gimnazjum. Myślę jedynie o zmianie klasy. Podobno Pani od polskiego powiedziała mu, że stawia mu na koniec 1+ a na egzaminie poprawkowym zakres nie będzie rozległy. Podobnie matematyczka pewne partie materiału udało mu się zaliczyć w końcu pracował całe półrocze więc poprawka ma dotyczyć tylko niektórych działów ale sama już nie wiem. Oni pomyślą, że ja jestem nad opiekuńcza i jak synkowi źle się dzieje to przenoszę go gdzie indziej.
inwestor - 13-06-2006 09:28
Eluś bardzo mało informacji podajesz. Trudno jest ocenić sytuację. Możemy trafiać na oślep. Podaj wiecej szczegółów. Napisz co ci powiedzieli nauczyciele. Jakie sa ich opinie. Jaką ocenę z zachowania ma syn?
Pozdrawiam
Eluś - 13-06-2006 09:42
Wychowawczyni szkoda gadać. Tylko przykład na lekcji wychowawczej został popchnięty przez kolegę i złamał palca na tyle złamanie było poważne, że naruszony został staw. Straciłam do niej po tym incydencie zaufanie, bo wyobraźcie sobie, że to wydarzenie miało miejsce w dniu wywiadówki a ona mi słowem nie wspomniała. Tylko ponarzekała na niego. Ja przychodzę do domu a tu okazuje się że taki problem. Kontaktowałam się bezpośrednio z nauczycielami przedmiotów.
Olek jest zawsze uśmiechniętym, radosnym dzieciakiem. Często nauczyciele podkreślali, że nie ma u niego skruchy. Że nawet jak dostał negatywną ocenę to jego reakcja była nieadekwatna do sytuacji. Ma opinię z poradni o dysleksji. Tam wszystko jest opisane, ale kto by to brał pod uwagę, przynajmniej takie mam wrażenie.
Eluś - 13-06-2006 09:51
Olek jest uczniem I kl gimnazjum. Z matematyką miał problemy już w szkole podstawowej gdzie w 6 kl. miał mierny .W gimnazjum na 4 klasy trafił do najliczniejszej i do najbardziej wymagających nauczycieli. Z pozostałymi przedmiotami sobie radzi. Tak jak pisałam kłopot jest z matematyką i polskim. Z rozmów z nauczycielami wywnioskowałam, że w I półroczu się nie przykładał, a najistotniejsze że dokazywał. Matematyczka powiedziała, że do szału ją doprowadzał jak po 10 min sprawdzianu oddawał kartkę i wychodził. Uważała, że ją lekceważył.
inwestor - 13-06-2006 09:51
Czyli u wychowawczyni ma opinię złą ??? Jaką ocenę chce mu wystawić z zachowania ?? Jakiego przedmiotu uczy wychowawczyni ?? Czy sugerowała Ci albo Ty wspominałaś o przeniesieniu syna do innej klasy ? Jeśli tak to co ona na to ? Czy inni potencjalni wychowawcy/wychowawczynie zgodziliby się przyjąć syna do swojej klasy ? Co napisali Ci w tej opinii z poradni ?? Czy były z synem problemy w szkole podstawowej ?? Jakie miał oceny z zachowania wcześniej ??
Eluś napisz szczerze jak na spowiedzi tylko wtedy będzie można coś sensownego podpowiedzieć. :wink:
Pozdrawiam
paprotka - 13-06-2006 10:09
Prosty przykład mówi 16 pisze 61.I mnóstwo takich pomyłek. Mówi + pisze minus. Prosiłam, żeby częściej był pytany czyli żeby odpowiadał a nie pisał. Wtedy widać jak na dłoni, że pomyłki tego typu są nieświadome.
Eluś, a jaką metodę pracy z synem zaproponował psycholog ?
jakieś ćwiczenia ?
jaką syn ma lateralizację ?
napisz coś więcej, bo na wojnę ze szkołą zawsze można pójść, ale ważniejsze jest żeby dzieciakowi pomóc
od roku pracuję z moim przedszkolakiem "kinezjologią edukacyjną" i efekty są super :D
Eluś - 13-06-2006 10:40
Czyli u wychowawczyni ma opinię złą ???
Trudno powiedzieć jaką ma opinię. Nie rozgryzłam jej. Niby z dużym doświadczeniem pedagogicznym bo 20 letni starz w zespole szkół/liceum, szkoły zawodowe/ na mnie zrobiła duże wrażenie na początku roku, pozytywnie. Ale opinie na jej temat są niezbyt pochlebne. Sama aż do tego incydentu z urazem palca starałam się dobrze o niej myśleć. Ale jedna pani z którą pracuję zaraz we wrześniu zabrała syna z jej klasy, teraz się dowiedziałam, że właśnie dlatego, że ona jest wychowawczynią. Do mnie na ostatniej wywiadówce powiedziała że mu poda rękę jak będzie trzeba. Tyle ,że ja nie wiem jak to odczytać. W ogóle to chyba jestem trąba bo ni jak nie potrafię odszyfrować jej stosunku do mojego syna. Nie kontaktowała się ze mną od marca, a ja jak pisałam kontaktowałam się bezpośrednio z nauczycielami przedmiotu.
Jaką ocenę chce mu wystawić z zachowania ??
Nie wiem
Jakiego przedmiotu uczy wychowawczyni ??
Plastyki
Czy sugerowała Ci albo Ty wspominałaś o przeniesieniu syna do innej klasy ?
Taki miała zamiar po miesiącu nauki. Zebrała rodziców całej klasy, by przedstawić nam sondę z opinii kolegów. Mieli napisać na karteczce trzech uczniów którzy im przeszkadzają w nauce. Chłopców było 5 w tym 4 powtarzało się na 20 karteczkach zaś Olek był wymieniony 5 krotne. Rodzice byli oburzeni zwłaszcza jednego ucznia ,że taki eksperyment. Mama tego chłopca powiedziała, że jeśli jest problem z zachowaniem jej syna to jest sprawa jej syna wychowawczyni i dyrektora i ona sobie nie życzy, żeby pozostali rodzice decydowali o przeniesieniu do innej klasy. Sprawa ucichła. Temat przenoszenia już nie powracał.
Teraz sobie uświadomiłam, że ona jednak mojego syna musi nie lubić.
Jeśli tak to co ona na to ? Czy inni potencjalni wychowawcy/wychowawczynie zgodziliby się przyjąć syna do swojej klasy ?
Sprawy przeniesienia do innej klasy w ogóle nie poruszam na razie. Z prostego powodu nie chcę ,żeby wiedzieli, że mam taki zamiar. Przeniosłabym go do mniej licznej klasy do której chodzi dziewczynka znajomych/mieszka po sąsiedzku/, tłumaczyłabym to tym, że chcę mieć stałą kontrolę nad wynikami syna jak również wiedziałabym co ma zadane bo córka znajomych to bardzo dobra uczennica. Tym sposobem zmieniłabym mu nauczyciela matematyki. Polski miałby z tą samą Panią.
Co napisali Ci w tej opinii z poradni ??
W opinii napisali sporo. Brzydko pisze robi błędy. To typowy dyslektyk. Kłopoty z koncentracją, sporo tego nie mam jej przed sobą.
Czy były z synem problemy w szkole podstawowej ??
W przedszkolu i w kl. I –III miał przewspaniałych pedagogów. Może dzięki temu się rozwinął. Pamiętam doskonale jak Pani z nauczania początkowego zwracała uwagę, żeby poprawił zachowanie bo to wspaniały wrażliwy dzieciak. Zdolny ale niecierpliwy, łatwo się zniechęcał A nie łobuz, ale jeśli nie zmieni swojego zachowania to właśnie tak będzie spostrzegany. Ona jednak miała zacięcie i pasję.
W IV klasie były czwórki.
Jak Olek był w połowie V kl. ja podjęłam odważną decyzję która przełożyła się na zmiany w szkole do której uczęszczał i zaczęły się problemy. Ale jeszcze na tyle małe, że nie robiłam z tego sprawy a może powinnam. Ogólnie oceny poszły w dół. Ale tak jak pisałam sprawdzian na koniec 6 klasy wypadł na 3 co na tle jego klasy było dość zaskakujące, dużo lepsi uczniowie napisali na taką samą ocenę.
Jakie miał oceny z zachowania wcześniej ??
Poprawne. Dużo by tu pisać.
Eluś napisz szczerze jak na spowiedzi tylko wtedy będzie można coś sensownego podpowiedzieć.
Piszę szczerze, sama się zastanawiam, może jestem za dobra, może jako matka chcę widzieć w nim dobre dziecko.
Eluś - 13-06-2006 10:57
Zuzka – dzięki nie wiesz jak miło usłyszeć. W głębi serca wiem, że to dobry dzieciak. Taki wrażliwy, pogodny, śmiały. Wiem że będzie z niego dobry człowiek. Po prostu to wiem. Tyle, że bez odpowiedniego wykształcenia trudno mu będzie. Zadaję sobie pytanie dlaczego? Przeczytałam ostatnio „POCZWARKĘ” i wiem, że ludzi dotykają większe nieszczęścia. Nie mogę się jednak poddać, tylko, że nie wiem jaką drogą pójść. Może faktycznie niech powtarza klasę. Nie wiem czy to ważne mój syn jest z grudnia pozostali uczniowie z początku roku.
paprotka-były zalecenia preferowanie ustnych wypowiedzi,motywowanie(itp)generalnie dla nauczycieli,żadnych zajęć.Dopiero sama zamierzam zapisać go we wrześniu na takie zajęcia szybkie czytanie itp.
Majka - 13-06-2006 11:07
Zuzka – dzięki nie wiesz jak miło usłyszeć. W głębi serca wiem, że to dobry dzieciak. Taki wrażliwy, pogodny, śmiały. Wiem że będzie z niego dobry człowiek. Po prostu to wiem. Tyle, że bez odpowiedniego wykształcenia trudno mu będzie. Zadaję sobie pytanie dlaczego? Przeczytałam ostatnio „POCZWARKĘ” i wiem, że ludzi dotykają większe nieszczęścia. Nie mogę się jednak poddać, tylko, że nie wiem jaką drogą pójść. Może faktycznie niech powtarza klasę. Nie wiem czy to ważne mój syn jest z grudnia pozostali uczniowie z początku roku.
paprotka-były zalecenia preferowanie ustnych wypowiedzi,motywowanie(itp)generalnie dla nauczycieli,żadnych zajęć.Dopiero sama zamierzam zapisać go we wrześniu na takie zajęcia szybkie czytanie itp. Niech powtarza. Nie rozczulaj się zbytnio, bo poczuję sie strasznie pokrzywdzony. A powtarzanie wyjdzie mu na zdrowie. Bedzie miał same piątki :D
M@riusz_Radom - 13-06-2006 11:15
Nie on pierwszy i nie ostatni powtórzy klasę. W sumie wielkie nieszczęście się nie stanie. Ubodzie to tylko dumę rodzica a ucznowi pozwoli utrwalić materiał.
-----------
A co do dysleksji - ech, moja wychowawczyni ze szkoły podstawowej, cudowna kobieta, do dziś dnia twierdzi, że kiedyś do wylecznia dysleksji nie był potrzebny psycholog czy inny spec ale rodzić z paskiem i słownik ortograficzny ... Ale o tym dyskutować nie zamierzam, przychylę się tylko do jej słów ;)
-----------
M@riusz_Radom - 13-06-2006 11:19
A czy Twój syn nie jest dyslektykiem (albo inny dys-)? Takie pomyłki wskazywałyby na to. Jeżeli tak to te pomyłki nie powinny obniżać jego stopni. Abstrahując od tematu - czy nie sądzisz, że to byłoby niesprawiedliwe wobec uczniow, którzy nie mają "zaświadczenia o dysleksji" ? Jak odróżnisz granicę, gdzie kończy się dysleksja a zaczyna lenistwo i brak koncentracji nad tym co się pisze ?
Jak w takim razie ma zachować się matematyczka, która dała do rozwiązania 2 + 2 i zamiast 4 otrzyma 0 - bo komuś się plus z minusem pomylił ? I ten błąd nie powinien być brany pod uwagę bo ktoś ma problemy z koncetracją ?
Jagna - 13-06-2006 11:20
Eluś, czy w tej szkole jest pedagog/psycholog? Z którego roku jest zaświadczenie o dysleksji?
Bo z tego co tu czytam, to nie sama dysleksja (o ile w ogóle) może być tu problemem. Wydaje mi się, że Twój syn powinien mieć zrobione porządne badania. Jeżeli dzieciak uczy się przez całe półrocze, ma pomoc a mimo to, nie jest w stanie opanować jakiejś partii materiału, to może się okazać, że chłopak powinien mieć opinię z poradni odnośnie dostosowania wymagań. Jego zachowanie, które tu troszkę opisujesz też wskazywałoby na coś więcej niż problemy typu dysleksją (tak ostatnio modna i u wielu przypadków - mijająca bez śladu :o ). Ty piszesz o nim jako o miłym dziecku, tymczasem w szkole najwyraźniej ma fatalną opinię.
Jeżeli psycholog stwierdzi, że jego problemy wynikają z czegoś więcej niż krnąbrnej natury i niechęci do nauki, to wystawi mu szczegółową opinię, którą należy dostarczyć do szkoły - do pedagoga ew. wychowawcy.
Uczeń z odniżonymi/dostosowanymi wymaganiami powinien być inaczej sprawdzany (np. przede wszystkim ustnie, motywowany itp.) i inaczej oceniany. Taką opinię powinien dostać do ręki każdy uczący go nauczyciel a dodatkowa notatka znaleźć się w dzienniku.
Spróbuj, wydaje mi się, że powninnaś go przebadać i to jak najszybciej.
A co do zaświadczenia o dysleksji, to niestety - to nie ma być opinia "dzieciak nie może i należy mu dać spokój" tylko raczej "dzieciak ma problem i należy z nim jeszcze więcej pracować" - i to się tyczy również pracy w domu!
Eluś - 13-06-2006 11:21
Majka tylko dziwnie wydaje mi się, że oni (nauczyciele) są pewni, że dają mu nauczkę poprawka (zakuwanie całe wakacje wiesz korepetycje z matematyki i polskiego).Widzą jego obecną postawę i są przekonani, że to mu wyjdzie na dobre, bo jak zakuwał pół roku to może i jeszcze dwa miesiące. A mi jest go po prostu żal, bo należą mu się wakacje. Podciągną się, usprawnił, poprawił zachowanie. Naprawdę się naharował. A jest taki przygnębiony. Porozmawiać z nim poważnie, że lepiej będzie jak pójdzie do gimnazjum jeszcze raz do pierwszej klasy wytłumaczyć myślicie, że tak powinnam zrobić.
M@riusz_Radom - 13-06-2006 11:28
Zapomniałem o jednej ważnej sprawie - od powtarzania roku nie zacznie nagle pisać 61 w miejsce 16 czy + w miejsce -
Może te badania faktycznie są najlepszym rozwiązaniem ? I to bynajmniej w 100% nie po to żeby sobie coś czy środowisku udowadniać, ale po to aby ustalić przyczynę takiego zachowania. Może należałoby wystąpić do kuratorium o indywidualny tok nauki ?
Majka - 13-06-2006 11:28
Majka tylko dziwnie wydaje mi się, że oni (nauczyciele) są pewni, że dają mu nauczkę poprawka (zakuwanie całe wakacje wiesz korepetycje z matematyki i polskiego).Widzą jego obecną postawę i są przekonani, że to mu wyjdzie na dobre, bo jak zakuwał pół roku to może i jeszcze dwa miesiące. A mi jest go po prostu żal, bo należą mu się wakacje. Podciągną się, usprawnił, poprawił zachowanie. Naprawdę się naharował. A jest taki przygnębiony. Porozmawiać z nim poważnie, że lepiej będzie jak pójdzie do gimnazjum jeszcze raz do pierwszej klasy wytłumaczyć myślicie, że tak powinnam zrobić. rozumiem. Mój ancymon tez pokazał rogi /IV klasa/. Poprawił oceny, co prawda z polaka ostała się trója, ale z innych podciągnął na czwórki i piątki.
Miał szlaban na wszystko. Teraz po wystawieniu ocen dalej sie pyta, czy może włączyć tv i oglądnąć 1 polowe meczu 8)
Co oznacza poprawka? MOże zaliczać te przedmioty we wrzesniu?
To byloby super, A wakacje wcale nie musi spędzić całych na nauce, ani na zabawie i grach komputerowych.
ave! - 13-06-2006 11:30
).
to nie nauczka a szansa. Chociaż tak jak Majka uważam, że dziecko powinno być przepadane, a strata roku nie będzie wielka - może nadrobi zaległości i w nauce i ewentualnie - dojrzałości szkolnej (to może się ciągnąć bardzo długo - nawet do matury...)
M@riusz_Radom - 13-06-2006 11:33
Skąd wiesz, że ten chłopak ma zaległości ? Wydaje mi się, że jego problemy nie biorą się z braku wiedzy z braku koncentracji nad tym co pisze..
Eluś - 13-06-2006 11:39
Jagna
Opinia jest z 2004 roku. Opanowanie materiału było trudne bo się nazbierało. Trzeba było uczyć się na bieżąco do tego powtarzać i zaliczać materiał z pierwszego półrocza. Często nauczyciel był nie dyspozycyjny więc zaliczenie rozciągało się czasie. Były też nieporozumienia. Przykład z matematyki, powtarzałam z nim pola figur płaskich. Znał wzory na pola wszystkich podstawowych figur. Kwadrat, prostokąt, trójkąt. Pytanie jakie potem dostał z tego zakresu polegało np. na narysowaniu wielokąta foremnego. I tu problem. Niby zadanie było prostsze od rzeczy które znał ale sobie nie poradził. Widzę, że jak chce to może. Miał ostatnio sprawdzian z lektury, którą przeczytał dwa razy /sam z siebie / i dostał 4.Czyli jak chce to może się nauczyć. Tylko, że w pierwszym półroczu mu się nie chciało. Wiecie co a ostatnio usłyszałam po sprawdzianie z matematyki który napisał chyba na 2 /zabrakło mu czasu na więcej zadań/ że to bardzo przyjemnie pisać sprawdzian kiedy się wie o co chodzi. On zdaje sobie sprawę, że trudności w nauce są konsekwencją zaniedbań. Choć bardzo często powtarza, że mu nie wyjdzie, że nie potrafi. Np. jak powtarzałam zadania z matematyki i wystarczy, że powiedziała, że teraz będzie trochę trudniejsze już widziałam strach i słyszałam, że sobie nie poradzi. Jak powiedziałam, że łatwiutkie a było tej samej trudności rozwiązał w mik. On stracił wiarę w to, że może mu w szkole wychodzić, że może mu się udać. Więc swym zachowaniem zwracał na siebie uwagę.
dzióbek - 13-06-2006 11:48
Mój luby też powtarzał podstawówkę, fakt, że się nie uczył wolał grać w piłkę. To było w 6klasie, a póżniej jeżdził na olimpady z biologii, z której wczesniej miał 2 (teraz 1), skończył technikum i studia a teraz ma odpowiedzialne stanowisko i pnie się do góry. Takze to nic nie znaczy i teraz uważa, ze mu to bardzo dobrze zrobiło. Jego młodszy brat też był leniwcem a mama chodziła błagała nauczycielki, sama chodziła na korepetycje żeby mu póżniej wytłumaczyć (chociaż luby mówił jej żeby tego nie robiła niech posiedzi to ze wstydu wezmie się za naukę). I teraz ma 20 lat zachowanie dzieciaka, matura oblana i rok minął i 2 poprawki też oblał, pracuje w macdonaldzie i co z niego wyrosnie to nie wiadomo. Żadnej przyszłości nie ma z takim podejściem do życia. Tyle teściowa mu dobrego zrobiła.
Aha. To nie koniec, jego siostra młodsza też - to chyba geny- siedziała 2 razy w liceum a teraz nauczycielka matematyki, studia skończone - fakt, że nie jest humanistka i jakaś zawzięta nauczycielka jedynie z polskiego ją oblewała. Aż strach myśleć jakie przygody w szkole będą z moja niunią :wink: :wink:
Eluś - 13-06-2006 11:56
dzióbek
nie wiesz czy chodził do tej samej szkoły czy do innej? Może faktycznie trzeba było pozwolić,żeby się stoczył i na koniec miał same jedynki może to by go czegoś nauczyło.
zuzka - 13-06-2006 12:00
zgadzam się, że granica między innym traktowaniem dysleksji a pobłażaniem lenistwu może być trudna do wyznaczenia. Nie znam dokładnie tematu, ale nie mozna go spłycać i zarzucać lenistwa.
Moja koleżanka ma syna - dyslektyka. I wiem, że dużo pracy włożyła w leczenie (wizyty u psychologa ze dwa lata). Dzieciak jest geniuszem (nie przesadzam!), a w pierwszej klasie nie potrafił dodawać i napisać zdania bez błędu.
Nie można lekceważyć dysleksji. I to nauczyciele powinni wiedzieć jak podchodzić do problemu.
Eluś - domagaj się pomocy od psychologa (nie w poprawie jedynek, ale w rozwiązaniu kompleksowym problemu). Jeżeli psycholog ci nie pomaga to go zmień!!!
dzióbek - 13-06-2006 12:15
dzióbek
nie wiesz czy chodził do tej samej szkoły czy do innej? Może faktycznie trzeba było pozwolić,żeby się stoczył i na koniec miał same jedynki może to by go czegoś nauczyło. oj nie wiem, bo na szczęście mieszkają 300km dalej, a różnica między moim a jego bratem jest 14lat a siostrą 7 lat. Także to u nich chyba genetyczne. Jak mój był w wieku szkolnym to jego mama pracowała i nie miała czasu zajmować się jego nauka, a póżniej po urodzeniu jego brata przestała pracować. Dla mnie to było nie do pomyślenia, żeby mama chodziła na korepetycje (bo jemu się nie chciało, tzw obciach) i synowi pózniej tlumaczyła. Cos nie tak i skutki juz widać i takie przepuszczanie na siłę i wypłakiwanie u nauczycieli :evil: :evil: A by posiedział to by zmądrzał :lol:
Eluś - 13-06-2006 12:20
Z wizyty u psychologa korzystałam dwu krotnie. Raz to była pomyłka drugi raz było lepiej, choć jednoznacznie wyszło, że Olek jest bardzo wrażliwym i mądrym dzieciakiem, psycholog była wprost zdziwiona że taki sympatyczny młody człowiek ma problemy w nauce. W ogóle nie kazała z nim przyjeżdżać raczej rozmowy były z nami rodzicami. To że przyznałam się do tych wizyt w szkole nie wyszło na dobre, chyba nikt się tym nie przejął. W szkole jest tylko pedagog, którego Olek bardzo lubi. Jest jedna prawidłowość nie wiem skąd to się bierze. Jeśli na przykład techniki uczy nauczycielka która ma dwóch synów i od początku nawiązała z moim synem dobry kontakt ,nie ma problemu z tym przedmiotem. Gdzie inne dzieci boją się tej nauczycielki i ledwo sobie radzą mój syn ma 3.Podobnie z informatyki. Może to nie to samo co polski czy matematyka ale zauważam prawidłowość gdzie jest niechęć do nauczyciela nie ma nauki i 0 postępów.
Eluś - 13-06-2006 12:31
Dzióbek zero wypłakiwania u nauczycieli. Wprost przeciwnie zawsze odważnie i rzeczowo. Tak jak pisałam zaraz po wywiadówce na półrocze chodziłam i pytałam o zakres poprawy. Moje wizyty ograniczały się o oceny postępów. Nie przeszła by mi przez gardło taka prośba. I aż się tego boję. Prawie jestem gotowa, żeby powtarzał klasę, niż mam prosić.
Luc Skywalker - 13-06-2006 13:39
Elus
Nie przejmuj sie .
Moja kuzynka zapytala nauczycielki , jak radzi sobie w szkole jej dziecko . Odpowiedz : a jakie to ma znaczenie , skoro nie wiemy w czym dziecko bedzie dobre jak wejdzie w dorosle zycie . Einstein w szkole bodaj sredniej , uznawany byl za co najmniej opozniony w stosunku do rowiesnikow .
Eluś - 13-06-2006 14:08
Dzięki próbuję się trzymać. Jestem po rozmowie z wychowawczynią i jestem pewna że jest do niego źle nastawiona. Mam nadzieję, że mój syn będzie kimś, wierzę to mocno.
inwestor - 13-06-2006 15:35
Dzięki próbuję się trzymać. Jestem po rozmowie z wychowawczynią i jestem pewna że jest do niego źle nastawiona. Mam nadzieję, że mój syn będzie kimś, wierzę to mocno. Jak zaczniesz go chronić i za niego załatwiać sprawy to nic z niego nie będzie. Eluś przyjmij do wiadomości że masz go wychować na faceta który ze wszystkim sobie poradzi, że jak będzie chciał to góry przeniesie. Z Twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie że cały czas go uprawiedliwiasz i osłaniasz. Zmień podejście. Oczywiście nie odrazu skokowo. Niech on zacznie rozumieć że to jego nauka, jego oceny że sam musi brać sprawy w swoje ręce. Jest po I kl gimnazjum czyli zdał do 7 klasy (po staremu) czy juz zastanawiał się gdzie chce iść dalej ??. Moim zdaniem trzeba stawiac przed nim zadania na poczatek takie małe aby sobie poradził i chwalić go za choćby najmniejsze sukcesy. Z porażek nie robić afery mówić że nastepnym razem będzie lepiej. Trzeba chłopaka zmotywować i zaszczepić w nim cheć do pracy i poczucie pewności własnych sił. Konsekwencja konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja jest tu wymagana. To taka diagnoza na odległośc która może byc oczywiście calkowicie błędna.
Bo może być tez tak że chłopak ma ojca tyrana który za każdą lufę go tłucze a ten nie może sie skupić w domu i tylko patrzy jak isc na podwórko do kumpli. Ty chodzisz po nauczycielach i starasz sie wszystko zatuszować. Może być tez tak że wychowujesz go samotnie. I chłopak to twoje oczko w głowie i jest zagłaskany bo starasz sie wynagrodzić mu brak tatusia. Tego nie da się stwierdzić na odległość. Jakby nie było przyjmij że każda nawet najmnijsza sprawa zrobiona przez twojego syna samodzielnie to prezent dla jego postawy i charakteru . Bo wtedy sie umacnia i zdobywa poczucie własnej wartości. Każda sprawa załatwiona za niego to dla niego krzywda to odbieranie mu szansy na samodzielność i robienie z niego mamisynka. Trudne to ale niestety madra miłość nie jest łatwa.
Pozdrawiam
Eluś - 13-06-2006 17:31
Jesteśmy pełną rodziną. Jest jeszcze starsza córka. Faktycznie ciężar wychowywania spoczywa na mnie, bo jak pisałam mąż pracuje po za domem i ciągle wyjeżdża. Czy jestem idealną matką pewnie nie. Moja córka uczy się dobrze. Jest samodzielna radzi sobie dobrze. Pewnie nie jesteśmy idealną rodziną. Mój mąż preferuje dość zasadnicze metody wychowania. Z tym lataniem do nauczycieli to nie jest to aż tak nagminne. Myślę, że mieści się w granicach rozsądku.Za opinię i rady dzięki. Do wychowawczyni dzwoniłam dzisiaj, bo chciałam poznać jej opinię wywiadówka była w marcu i od tego czasu nie miałam żadnych informacji. Po rozmowie z wychowawczynią udałam się do psychologa szkolnego. Po lekturze forum byłam gotowa na to by powtarzał klasę. W myśl zasady niech się uczy na błędach. Psycholog jednak odradzała mi to rozwiązanie. Będą poprawki.
inwestor - 13-06-2006 17:50
Eluś nie ogladaj się na forum że jedni piszą niech kibluje inni niech zdaje poprawki - podejmij decyzję jaką uważasz za słuszną. Z tego co napisałaś to chłopak ma ojca z doskoku. Ojciec jest bardzo wazny dla wychowania chłopaka . Ale tego nie zmienimy i musisz sobie radzić z tym co jest. Powinnaś przekierować jego energię i zapał bardziej na naukę i może jakiś twórcze hobby, może na sport trudno mi powiedzieć jakie masz warunki na miejscu. Czym się zajmują jego koledzy? Czy ma kolegów? Taki 13...14 letni chłopak ma bardzo duzo energii, sprytu , zapalu i głowe nabita najprzerózniejszymi pomysłami - to gdzieś musi ujść. Trzeba tym tylko umiejetnie pokierować, cos podpowiedziec, zaproponować . A później jak załapie to już z górki. Trzymaj się. Zarówno poprawka jak i powtórka to nic wielkiego.
Pozdrawiam
dzióbek - 13-06-2006 18:01
Dzióbek zero wypłakiwania u nauczycieli. Wprost przeciwnie zawsze odważnie i rzeczowo. Tak jak pisałam zaraz po wywiadówce na półrocze chodziłam i pytałam o zakres poprawy. Moje wizyty ograniczały się o oceny postępów. Nie przeszła by mi przez gardło taka prośba. I aż się tego boję. Prawie jestem gotowa, żeby powtarzał klasę, niż mam prosić. Z tego co zrozumialam to Twój syn starał się poprawić, uczył się tylko mu nie wychodziło - dobrze zrozumiałam? Bo jeżeli tak to nauczycieli sami powinni docenić starania, nie każdy jest geniuszem. Ja opisywałam sytuacje gdzie zarówno mój luby miał nauke serdecznie gdzieś i tak samo jego brat, mówił ze sie uczy a głównie grał na kompie. To typowa sytuacja co mama za bardzo za niego załatwiała a on sie i tak nie przykładał by poprawić oceny, a uwierz moja teściowa potrafi niezle płakać i robic z siebie ofiarę. I tak go przepychali. Ale jeżeli uczeń chce się poprawić a Ty widzisz, ze chłopak się stara to jak najbardziej trzeba pomóc, bo inaczej może się załamać, że uczył się i nadaremno wiec po co ma się przykładać :wink:
dzióbek - 13-06-2006 18:04
Do wychowawczyni dzwoniłam dzisiaj, bo chciałam poznać jej opinię wywiadówka była w marcu i od tego czasu nie miałam żadnych informacji. . Dziwię się, że ona sama nie powiadomiła, przecież to jej obowiazek zasygnalizować rodzicom że uczeń jest zagrozony :-?
Eluś - 13-06-2006 18:29
Wiecie co jesteście super.
Wychowawczyni bardzo surowa i wymagająca. Jej metody wychowawcze mało skuteczne. I Może w starszych klasach się sprawdzają na gimnazjalistach niestety nie. Sama oświadczyła dzisiaj w rozmowie, że poniosła porażkę jeżeli chodzi o mojego Olka. Chyba to nienormalne, że jako wychowawczyni zaproponowała zachowanie naganne jako wyjściowe jej zdaniem ma to mojemu synowi uświadomić że musi zmienić swoje postępowanie. Do tego mają się odnieść inni nauczyciele i wiem od Pani pedagog, że całej klasie tak zrobiła. Bardzo nisko ich oceniła. Podobno mamy bardzo dobrych uczniów przychodziły już z tym problemem.
JoShi - 13-06-2006 18:34
Chyba to nienormalne, że jako wychowawczyni zaproponowała zachowanie naganne jako wyjściowe jej zdaniem ma to mojemu synowi uświadomić że musi zmienić swoje postępowanie. Do tego mają się odnieść inni nauczyciele i wiem od Pani pedagog, że całej klasie tak zrobiła. Bardzo nisko ich oceniła. Podobno mamy bardzo dobrych uczniów przychodziły już z tym problemem. Takie ma metody, a rodzice zupelnie niepotrzebnie robia z tego afere, zanim jeszcze przyjdzie co do czego. Potem dzieciutwierdzane zostaja w przekonani, ze dzieje im sie krzywda i wynik latwo mozna przewidziec.
Eluś - 13-06-2006 18:35
No właśnie nie dzwoniła. Wiecie co a ja ciągle swojemu synowi powtarzałam, że ona jest za nim. Że jej metody postępowania są dobre. Wiecie, co pedagog mi powiedziała, żeby nie brać za bardzo do siebie tego co ona wygaduje. To jest jakieś chore. Okazuje się że ona preferuje bicie jako jedną z metod wychowawczych.
dzióbek - 13-06-2006 18:42
Tak jeszcze raz przeczytałam początek tematu i naszło mnie coś. Ja w odróżnieniu od mojego lubego byłam wzorową uczennicą od pierwszej klasy, ale pewnie dlatego, że zawsze chciałam być nauczycielką i po przyjsciu ze szkoły uczyłam wszystkie lalki i misie i to do póżnych lat :oops: :oops: Miałam przyczepiona etykietke wzorowej uczennicy i w starszych klasach nawet jak miałam wpadki nie przygotowania to bagatelizowano to i choć zdarzały sie pałki i tak zawsze wystawiano mi na koniec same piatki, bo ja wzorowa mogło sie zdarzyć. Natomiast słabsi uczniowie choć sie starali dostawali gorsze oceny. Przypomniało mi to sytuację jak to ja wzorowa sciagałam na biologii od trójkowej kolezanki i co - ona dostała trzy a ja pięć. Niestety kiedy poszłam do liceum, moja opinia została w podstawówce i nie było juz 5 :-? Dopiero póżniej zauważyłam tą niesprawiedliwość, że to nie było fer. Może dlatego u syna nie ma poprawy choć sie stara, bo to nauczyciele nie daja mu szansy. Nie znam się teraz na nowym systemie oceniania uczniów, ale chyba z ta wychowawczynia cos jest nie tak :evil:
Eluś - 13-06-2006 18:42
Tu nie chodzi o robienie afery. Mój mąż miał również zapędy, żeby problemy natury wychowawczej rozwiązywać w ten sposób. I uwierz mi na mojego syna czy córkę to nie działa. Wprost przeciwnie, jeśli zwrócę się do swojego dziecka normalnie poproszę go o to czy tamto nie mam najmniejszych problemów słuchają się i chętnie mi pomagają. Wystarczy, że podniosę głos jestem zdenerwowana i coś wykrzyczę tu dopiero napotykam na bunt.
Maggie - 13-06-2006 18:48
Chyba to nienormalne, że jako wychowawczyni zaproponowała zachowanie naganne jako wyjściowe jej zdaniem ma to mojemu synowi uświadomić że musi zmienić swoje postępowanie. Do tego mają się odnieść inni nauczyciele i wiem od Pani pedagog, że całej klasie tak zrobiła. Bardzo nisko ich oceniła. Podobno mamy bardzo dobrych uczniów przychodziły już z tym problemem. Takie ma metody, a rodzice zupelnie niepotrzebnie robia z tego afere, zanim jeszcze przyjdzie co do czego. Potem dzieciutwierdzane zostaja w przekonani, ze dzieje im sie krzywda i wynik latwo mozna przewidziec. A czego niby dzieci mają się nauczyć, jak dostaną naganne zachowanie nie zasługując na nie? Że ocena to metoda manipulacji według widzimisię nauczyciela? Że nauczyciel ma ich gdzieś?
Eluś, nie odpuszczaj poprawek. Jak Olek zostanie na drugi rok w tej samej klasie to mu podetnie skrzydła. Szkoda dziecka. Ale przenieś go do innej klasy. Przy tej nauczycielce nie ma szans. A próbowałaś rozmawiać z dyrektorem? Czy w szkole obowiązuje jawny regulamin oceniania, np. Wewnątrzszkolny System Oceniania?[/b]
Eluś - 13-06-2006 18:55
Ja byłam dobrą uczennicą i pamiętam też pamiętam ile się musiałam natrudzić, żeby dostać piątkę. Do dzisiaj pamiętam dwa takie wydarzenia, kiedy pobiłam najlepszych. I tak naprawdę osoby które w szkole podstawowej były najlepsze zginęły po drodze. Im wszystko przychodziło łatwo, więc jak przyszły trudności to niestety się poddali. A w całej tej sprawie zabolało mnie to, że mimo starań wysiłków porażka goniła porażkę. Olek nie doświadczał smaku sukcesu. Wkładał wysiłek trudził się a mimo to nie było efektów. Zgadzam się w zupełności podstawa to zachowanie wtedy i o leprze oceny łatwiej. Na szczęście to zrozumiał ale odwrócić ten fakt nie jest tak łatwo.
Eluś - 13-06-2006 19:03
Maggie
Już teraz po rozmowie z pedagogiem nie odpuszczę poprawek. Jak wszystko dobrze zaliczy to właśnie mam taki zamiar. Muszę jednak zrobić to jakoś dyplomatycznie a najlepiej żeby Olek zrozumiał i sam tego chciał. Wiem, że ma fajną klasę i tak naprawdę nie będzie łatwe nakłonić go do tego Ale to chyba jedyna szansa . Jeśli Olek nie ma oparcia w wychowawczyni wcześniej pisałam, że na lekcji wychowawczej kolega złamał mu palca a wychowawczyni to zignorowała zero reakcji rozsadziła ich tylko do ławek jak by się nic nie stało Olek mówił mi że nawet nie pamiętała tego incydentu i pytała się dlaczego ma zabandażowany palec. Nie było kary dla osoby która to zrobiła wręcz i Olkowi się oberwało.
inwestor - 13-06-2006 19:04
Ja byłam dobrą uczennicą i pamiętam też pamiętam ile się musiałam natrudzić, żeby dostać piątkę. Do dzisiaj pamiętam dwa takie wydarzenia, kiedy pobiłam najlepszych. I tak naprawdę osoby które w szkole podstawowej były najlepsze zginęły po drodze. Im wszystko przychodziło łatwo, więc jak przyszły trudności to niestety się poddali. A w całej tej sprawie zabolało mnie to, że mimo starań wysiłków porażka goniła porażkę. Olek nie doświadczał smaku sukcesu. Wkładał wysiłek trudził się a mimo to nie było efektów. Zgadzam się w zupełności podstawa to zachowanie wtedy i o leprze oceny łatwiej. Na szczęście to zrozumiał ale odwrócić ten fakt nie jest tak łatwo. Eluś czy jesteś pewna że twój syn potrafi być dobry w klasie w ocenach i zachowaniu ?? Jesli tak to na każdym kroku musi to w Tobie widzieć że Ty jestes tego pewna - musi sie od ciebie tym zarazić że jest dobry 8) Masz kurna w domu małego faceta który kiedyś w przyszłosci ma być parowozem i oparciem dla swojej rodziny a nie kurcze zagłaskanym kotkiem który jak zrobi kupkę na dywanie to podkuli ogonek i schowa sie w kaciku. Pytam kiedy i kto ma go tego nauczyć ?? Napewno nie sam. Sam to może sie nauczyć tylko pić wino na ławce w parku i palic papierosy (oby nie co gorszego).
Pozdrawiam
Eluś - 13-06-2006 19:14
ok inwestor biorę się mocno w garść.Ja to ciągle mu mówię,ale on w to nie wierzy.Myślę,że tu winny jest mój mąż.Który sam ma z tym problemy no i czasmi zamias powiedzieć do chłopaka głupio się zachowałeś mówi głupi jesteś.
JoShi - 13-06-2006 19:27
Tu nie chodzi o robienie afery. Mój mąż miał również zapędy, żeby problemy natury wychowawczej rozwiązywać w ten sposób. I uwierz mi na mojego syna czy córkę to nie działa. Wprost przeciwnie, jeśli zwrócę się do swojego dziecka normalnie poproszę go o to czy tamto nie mam najmniejszych problemów słuchają się i chętnie mi pomagają. Wystarczy, że podniosę głos jestem zdenerwowana i coś wykrzyczę tu dopiero napotykam na bunt. Ale ja pisalam o aferze w szkole...
inwestor - 13-06-2006 19:28
ok inwestor biorę się mocno w garść.Ja to ciągle mu mówię,ale on w to nie wierzy.Myślę,że tu winny jest mój mąż.Który sam ma z tym problemy no i czasmi zamias powiedzieć do chłopaka głupio się zachowałeś mówi głupi jesteś. No niestety jak facet jest poza domem to w domu musi byc kobieta z jajami (bez obrazy) Eluś nie szukaj winy w męzu tylko za niego też się weź. Bo pewnie (obym się mylił) jak wraca z delegacji to rozstawia wszystkich po kątach i oczekuje glorii i chwały za trudy nieprzebrane. Ok. nalezy mu się szacunek za to ale Tobie i twojemu synowi tez sie od niego cos nalezy. Jak wraca do domu to powinien najapierw wysłuchać dyrektyw wychowawczych od Ciebie a potem zabrac syna na ryby, na rower, czy co tam jeszcze i spokojnie po męsku jak ojciec z synem wpajać mu to że jest facetem odpowiedzialnym, zdolnym, pracowitym i jak tylko mu sie zechce to swiadectwo z paskiem za rok ci przyniesie. Niestety malżonek musi sie słuchać bo to Ty dźwigasz cały ciężar wychowania. Jak by co to pokaż mu ten wątek. I nie mówi się do chłopaka ani głupio sie zachowałeś ani głupi jesteś tylko synu popatrz gdybyś zrobił tak i tak to wtedy ....... Pamiętaj zero krytyki samo tylko przekierowanie na inne tory postepowania. I nie mów mu ciagle to czy tamto. Stawiaj małe zadania wymagaj i chwal.
Pozdrawiam
Eluś - 13-06-2006 19:39
Inwestor jesteś super. Doskonale orientujesz się w naszych sprawach jasnowidz jesteś czy co. Cieszę się, że się odważyłam i o tym napisałam. Jestem zmotywowana do działania.
inwestor - 13-06-2006 19:53
Inwestor jesteś super. Doskonale orientujesz się w naszych sprawach jasnowidz jesteś czy co. Cieszę się, że się odważyłam i o tym napisałam. Jestem zmotywowana do działania. No to szable w dłoń :wink: - wytrwałości cierpliwości i konsekwencji życzę a wtedy sukces to tylko kwestia czasu 8) . Wędkę :wink: już masz co z nią zrobisz ??? jestem przekonany że bardzo dużo. 8)
Pozdrawiam
P.S.
Acha jasnowidzem nie jestem :D :D :D Ty sama to wszystko napisałaś część jawnie a część między wierszami :wink:
Eluś - 20-06-2006 09:32
Dzięki temu że temat został mocno przedyskutowany muszę wam napisać, że nabrałam dystansu do sprawy. W rozmowie z synem jasno przedstawiłam zasady, albo powtarza klasę i będzie to inna szkoła znacznie oddalona od domu czyli Olek będzie mieszkał u mojego brata który ma już dorosłego syna i będzie miał dużo czasu, żeby poświęcić go mojemu dziecku. Albo zdaje poprawki, co wiąże się z intensywną nauką niestety łopatą mu nie nałożę wiedzy do głowy. I chyba to przyniosło pozytywny skutek. To on sam ma zadecydować, ja uszanuję jego wybór. Pierwsza reakcja była taka, że był lekko oburzony że w przypadku powtarzania klasy zmieniłabym mu szkołę. A potem zaczął analizować materiał do poprawy na razie polski, i widzę że wybór już został przez niego dokonany .
Jak myślicie. Tu pytam o radę pedagogów.
Myślę, że na początek każę Olkowi dokonać podziału z materiału do powtórki na rzeczy których nie rozumie i te które wymagają od niego samodzielnej pracy (przeczytanie lektury).Następnie w pierwszej połowie lipca zorganizuję korepetycje które pozwolą mu przyswoić materiał dla niego niezrozumiały. Tym sposobem będzie miał bazę wyjściową do samodzielnej nauki powtarzania. Potem niech sobie radzi sam. To znaczy niech mi przedstawi jak zamierza się uczyć. To znaczy kiedy i w jakich godzinach i po prostu to wyegzekwuję. Od połowy sierpnia myślę, że ponownie powrócą korepetycje by sprawdzić jak sobie poradził i odświeżyć nabytą wiedzę pod okiem fachowca.
Koniec ze ślęczeniem nad książkami razem z nim. Chyba, że mnie o to poprosi i że będę miała na to czas i ochotę.
Wiecie co ale tak w ogóle to myślałam, że będzie gorzej. Z początku po wystawieniu ocen był bardzo na nie. Był rozczarowany bo w końcu pracował a tu jednak porażka. Ja też nie reagowałam jak trzeba. Na szczęście jest dobrze.Za każde życzliwe słowo wam dziękuję.
inwestor - 20-06-2006 10:25
Dzięki temu że temat został mocno przedyskutowany muszę wam napisać, że nabrałam dystansu do sprawy.
I tak trzymaj :wink:
W rozmowie z synem jasno przedstawiłam zasady, albo powtarza klasę i będzie to inna szkoła znacznie oddalona od domu czyli Olek będzie mieszkał u mojego brata który ma już dorosłego syna i będzie miał dużo czasu, żeby poświęcić go mojemu dziecku. Albo zdaje poprawki, co wiąże się z intensywną nauką niestety łopatą mu nie nałożę wiedzy do głowy. I chyba to przyniosło pozytywny skutek. To on sam ma zadecydować, ja uszanuję jego wybór.
I tak trzymaj :wink:
Pierwsza reakcja była taka, że był lekko oburzony że w przypadku powtarzania klasy zmieniłabym mu szkołę. A potem zaczął analizować materiał do poprawy na razie polski, i widzę że wybór już został przez niego dokonany .
Jak myślicie. Tu pytam o radę pedagogów.
Myślę, że na początek każę Olkowi dokonać podziału z materiału do powtórki na rzeczy których nie rozumie i te które wymagają od niego samodzielnej pracy (przeczytanie lektury).Następnie w pierwszej połowie lipca zorganizuję korepetycje które pozwolą mu przyswoić materiał dla niego niezrozumiały. Tym sposobem będzie miał bazę wyjściową do samodzielnej nauki powtarzania. Potem niech sobie radzi sam.
To ma być na początku niech se przemyśli jak sie ma uczyć. Ja bym mu tylko delikatnie zasugerował korki. Tak żeby wyszło że to on niby sam tak chce. Wiesz o co chodzi :wink:
To znaczy niech mi przedstawi jak zamierza się uczyć. To znaczy kiedy i w jakich godzinach i po prostu to wyegzekwuję. Od połowy sierpnia myślę, że ponownie powrócą korepetycje by sprawdzić jak sobie poradził i odświeżyć nabytą wiedzę pod okiem fachowca.
Koniec ze ślęczeniem nad książkami razem z nim. Chyba, że mnie o to poprosi i że będę miała na to czas i ochotę.
I tak trzymaj to on ma za Toba łazić i Cie prosic.No ale jak jego starania zaczną przynosić efekty np. w postaci pochwały korepetytora to pochwała i się będzie chyba należała może też i jakaś niewielka nagroda :wink:
Wiecie co ale tak w ogóle to myślałam, że będzie gorzej. Z początku po wystawieniu ocen był bardzo na nie. Był rozczarowany bo w końcu pracował a tu jednak porażka. Ja też nie reagowałam jak trzeba. Na szczęście jest dobrze.Za każde życzliwe słowo wam dziękuję. Niech sie tylko chłopina nie zakatuje niech ma jakiś wyjazd. Jest widze ok. motywuj, doceniaj jak zasłuzy chwal i tak jak napisałaś trzymaj dystans. Niech weźmie sprawy w swoje rece - przeca to facet czyż nie :D :wink:
Pozdrawiam
P.S.
Ja bym tu widział jeszcze nieco wiekszą role korepetytora. Twój syn prawdopodobie nie będzie potrafił celnie rozpoznać co umie a czego nie. Na poczatek koreoetycji dobrze by było aby korepetytor przeprowadził jakis test, sprawdzian itp. . Jest to bardzo ważne aby chłopak nabył umiejetności własnej oceny. Niech se potem porówna wynik korepetytora i własne wnioski. Taka umiejetnośc oceny własnej wiedzy jast bardzo ważna, nie wiem czy nawet nie wazniejsza od samej nauki.
Eluś - 20-06-2006 12:50
Witaj
Jak zwykle za rady dziękuję. Na razie jest spokojnie. Do końca czerwca daję mu luz. Niech biega, gra w piłkę, spotyka z kolegami . To nagroda za zarwane noce, i trud zakuwania. A dla mnie czas na namierzenie i spokojną rozmowę z korepetytorami. Na poprawę uczeń dostaje dokładne zagadnienia. Mam jeszcze jeden mały problem do rozwiązania. W okresie wakacji w ramach wychowywania dzieci przez miesiąc pomagały przy zbiorze owoców. Teraz nie bardzo sobie to wyobrażam. Odstąpić w przypadku Olka wydaje się mało wychowawcze. Z drugiej strony musi miecz czas na naukę. A może w ogóle się tym nie przejmować. Sam doprowadził do takiej sytuacji niech więc sam ma świadomość ”zmarnowanych wakacji”. Na szczęście mąż będzie miał urlop więc mnie wesprze.
Nefer - 21-06-2006 00:45
Witaj
Jak zwykle za rady dziękuję. Na razie jest spokojnie. Do końca czerwca daję mu luz. Niech biega, gra w piłkę, spotyka z kolegami . To nagroda za zarwane noce, i trud zakuwania. A dla mnie czas na namierzenie i spokojną rozmowę z korepetytorami. Na poprawę uczeń dostaje dokładne zagadnienia. Mam jeszcze jeden mały problem do rozwiązania. W okresie wakacji w ramach wychowywania dzieci przez miesiąc pomagały przy zbiorze owoców. Teraz nie bardzo sobie to wyobrażam. Odstąpić w przypadku Olka wydaje się mało wychowawcze. Z drugiej strony musi miecz czas na naukę. A może w ogóle się tym nie przejmować. Sam doprowadził do takiej sytuacji niech więc sam ma świadomość ”zmarnowanych wakacji”. Na szczęście mąż będzie miał urlop więc mnie wesprze.
A możesz mi powiedzieć dlaczego tak potwornie walczysz o to, żeby nie powtarzał klasy?
Czy wiesz, że prawdopodobnie robisz mu krzywdę?
Jak myślisz jak długo w jego głowie zachowa się wiedza "wkuta" na egzamin?
Czy czasem nie chodzi o jedno z pierwszych zdań w Twoim pierwszym poście "Poniosłam porażkę"? Czy to TY masz problem czy Twój SYN ?
Mam wrażenie, że nie dajesz własnemu dziecku szansy do własnego życia. A życie to konsekwencje. Gratulujemy nagród, trzymamy za rękę w trakcie porażek. Nie realizuj swoich zachcianek, wizji jego rękami.
inaczej: co zrobisz jeśli problem powtórzy się za rok?
Znowu egzamin ? A co z zaległościami ? Kiedy je nadrobi? Czy to nie jest dla Ciebie niepokojące, że ON PO PROSTU NIE ZROZUMIAŁ PEWNYCH RZECZY I NIE DLATEGO, że jest GŁUPSZY tylko dlatego , że jest dyslektyczny ( o ile jest a zakładam, że robiłąś testy). Czy uważasz, że egzamin to zmieni ?
Mam dziecko dyslektyczne - osobiście POPROSIŁAM , żeby powtarzał trzecią klasę podstawówki - za dużo zaległości - niezależnie od moich i jego chęci. Wiem, że do tego trzeba dorosnąć - i to rodzice muszą dorosnąć do faktu, że ich kochane dziecko nie ma "czerwonego paska"...oooo tak, wiem to bardzo dobrze...
Najpierw poczytaj o dysleksji - na ogół dzieci są grubo ponad normę intelektualną - to nie o to chodzi !!!! Takie dzieci INACZEJ WIDZĄ ŚWIAT.
Nie rozumiem takiego podejścia - miejże trochę litości dla własnego dziecka....
Przepraszam, że nie dołączyłam do głosów pocieszających - przeszłam to i po prostu taką mam opinię... wybacz jeśli Cię uraziłam. Zadałam Ci tylko te pytania, które zadawałam sobie kilka lat temu.
I wiem, że decyzja o pozostawieniu dziecka na drugi rok w klasie była najlepszą decyzją w moim życiu.
Szkoda, że czekałaś tak długo ze spostrzeżeniami - człowiek się RODZI dyslektykiem to nie alergia - aż do gimnazjum...hmmmm......
Nefer - 21-06-2006 00:52
P.S z dysleksji nie leczy psycholog.
Polecam książkę "Dar Dysleksji" - może lepiej zrozumiesz swoje dziecko
Koszt : 27,50 pln na Merlinie.
Cieniutka książeczka z ćwiczeniami i testami - niesamowita.
Dysleksja nie ma nic wspólnego z Twoją porażką czy porażką Twojego syna. Takowych zresztą nie zauważam.
Eluś - 21-06-2006 10:03
Witaj Nefer
Dzięki za głos w sprawie.
Dysleksja
jest mi doskonale znana. I to nie dlatego, że mam dziecko z takim problemem, ale że sama dotkliwie doświadczyłam jej skutków. Nawet tu na forum na początku jak pisałam to pierwsze odpowiedzi były uwagami o błędach.(więc teraz piszę zawsze w edytorze tekstu a dopiero potem wklejam wiadomość na forum) Czyli mam trudniej niż osoby które nie mają takiego problemu, ale nie robię z tego problemu. I takich zachowań powinnam nauczyć mojego syna . Olek na zaświadczenie które trafiło do wychowawczyni polonistki i pozostałych pedagogów. Tylko, to walka z wiatrakami. Może gdybym miała wybór gimnazjum, albo byłoby prywatne to ktoś by się tym przejmowała i brał pod uwagę.
Z drugiej strony złego zachowania czy lenistwa nie idzie niczym usprawiedliwić.
Nie upieram się przy poprawkach. Chyba mnie źle zrozumiałaś. To propozycja pani pedagog, którą poprosiłam o opinię w sprawie Ona nie dopuszcza takiej możliwości. Jej zdaniem gdybym go zostawiła na drugi rok dopiero bym źle zrobiła. Czyli sama widzisz ile głów tyle opinii. Zakres na poprawkę nie jest duży. Bo jak pisałam Olek pracował przez całe drugie półrocze czyli na bieżąco zaliczał treści programowe drugiego półrocza. Natomiast zaliczenia dotyczyły pierwszego półrocza i to nie całego tylko wybranych części. Ma zaliczyć jedną lekturę i elementy z gramatyki to polski. Z matematyki zaś dwa działy. Ryzyko, że sobie może nie poradzić w drugiej klasie oczywiście jest. Tak jak pisałam łopatą mu wiedzy do głowy nie nałożę. Sam musi chcieć się starać i prawda jest taka, że w szkole dużo słabsze dzieci od Olka otrzymały promocję bez problemu do następnej klasy. A dlaczego bo są cichutkie, bo potulnie siedzą w kątku, bo niewiele wiedzą o otaczającym świecie. A tu proszę taki chłopak sprytny, śmiały operatywny. Posiada wiedzę z różnych dziedzin pływa, jeździ na nartach, pasjonuje się motoryzacją, sportem nie potrafi przyswoić definicji zdania podrzędnie złożonego, nauczyciele wmawiają mi, że jest to ewidentne lenistwo i lekceważące podejście do sprawy. Tu jest problem, czy widzieliście podręcznik do informatyki do gimnazjum? Co z tego, że Olek komputer zna od podstaw. Znakomicie i bardzo szybko wykonuje wszelkie operacje. Jak na informatyce wymaga się od dziecka napisania definicji spacji twardej, miękkiej itp. Nie pokazania który to klawisz, ale napisania szczegółowej definicji. Jestem za malutka, żeby zajmować się analizą systemu edukacji ale wiele by tu można pisać.
Jaki z tego wniosek dla mnie może też dla ciebie. Musimy ukierunkowywać nasze dzieci na nabywanie umiejętności - operatywności w szkole. Muszą być tego świadomi. Że będzie im trudniej ale to nie koniec świata. A nie zastawiać ich opinią właśnie ja popełniłam ten błąd. Proste jeśli jestem słabszy z gramatyki mam problem z wkuciem jakiejś definicji to zgłaszam się z lektury. Jeśli obawiam się zadań z matematyki to zgłaszam się z pracy domowej a nie czekam aż mnie nauczyciel zapyta i mnóstwo takich mechanizmów które my będąc dziećmi musieliśmy znać.
Książkę przeczytam. dziękuję jeszcze raz.
Nefer - 21-06-2006 10:16
Nasze dzieci nie mają łątwo. Dysleksja w polskich szkołach to fikcja. Żadne zajęcia wyrównawcze nie są w stanie nic pomóc - mój syn całą drugą klasę podstawówki przesiedział w bibliotece ucząc się czytać po lekcjach.
Tylko nikt nie wiedział jak go tego nauczyć - a dyslektycy nie głoskują, nie widzą związków sylabowych - no tak działa ich mózg. Szkoda, że w polskich szkołach nauczyciele tego nie wiedzą...
Co do rad pedagogów.... sorry, mojego syna też nikt nie chciał zostawić na drugi rok, ale to ja się zaparłam.
Dlaczego? Dlatego, że on się naprawdę bardzo starał, ja go pilnowałam, pracowaliśmy na prawdę bardzo ciężko, a mimo to pewne obszary pozostały dla niego niedostępne...
Zdecydowanie za późno przeczytałam "Dar dysleksji".
Teraz ( pirwsza klasa gimnazjum) naprawiamy błędy naszego szkolnictwa i uczy się praktycznie pisać od nowa. Dlaczego? Bo mózg dyslektyka widzi inaczej świat - widzi 3 wymiary tam gdzie dla "normalnego" człowieka są dwa - np. w wyrazie na kartce!
Ma panią logopedkę, która robi z nim ćwiczenia uaktywniające połączenia neuronowe w mózgu - te, które znowu u "normalnego" człowieka już dawno są wyrbione w przedszkolu i podstawówce. Ja już po prostu miałam dość bazgrołów Jurka :) Po 2 miesiącach postęp jest niesamowity - a ćwiczenia nie męczą i wręcz są przyjemne...
Tak, nasze szkoły nie pomagają , o nie.... :cry:
Mam nadzieję, że się wszystko ułoży z Twoim synkiem.
Poza tym pamiętaj, że dyslektycy mają niezwykłe umiejętności np. widzą przestrzennie. I w tym kierunku zamierzam rozwijać mojego syna.
Mój syn w wieku 3 lat rysował z perspektywą :) To wtedy było śmieszne i trochę zadziwiające - a nikt nie przypuszczał, że to objaw dysleksji...:)
Eluś - 21-06-2006 10:20
Dar czy przekleństwo?
Już sam tytuł jest w pewnym sensie sprzecznością. W jaki sposób nazywać darem to, co utrudnia życie? Czyni nas w pewnym sensie niepełnosprawnymi? Okazuje się, że naprawdę można w ten sposób ujmować ofiarowaną przez los chorobę. Często wszelkiego rodzaju kalectwa zdarzają się tym najbardziej utalentowanym. Zespół Morfana zdarza się artystom, okaleczony Hawking, jest geniuszem, tak wielkim, iż czesto nie można go w pełni pojąć... A dysleksja? Choroba, której definicji jest tak wiele, ogólnie mówiąc polegająca na problemach w uczeniu się, niedopasowaniu do otoczenia, innym pojmowaniu świata przytrafiła się wielu. Jedni starali się z nią zmagać, jak autor tej książki, inni znowu stworzyli dziwną modę, na bycie dyslektykiem. Na forach internetowych, często pojawiają się dopiski do pokiereszowanych gramtycznie i ortograficznie słów - jestem dyslektykiem, wybaczcie mi... A tymczasem dysleksja to wyzwanie. To z jednej strony dar innego pojmowania świata, ale z drugiej ciężka praca. Ronald D. Davis, autor tego podręcznika, trzeba przyznać napisanego w dosyć specyficzny sposób, jest dyslektykiem. Dlatego jemu naprawdę można uwierzyć. W tej, opartej na własnych doświadczeniach, książce inżynier, biznesmen i rzeźbiarz przedstawia własne sposoby na walkę z chorobą. Jemu samemu one pozwoliły żyć, a w wieku prawie czterdziestu lat, po raz pierwszy przeczytać całą książkę. Dysleksja w mniemaniu Davisa jest darem. I trudno się z nim nie zgodzić, gdy uświadomimy sobie, iż Walt Disney czy Leonardo da Vinci byli dyslektykami.
Nefer - 21-06-2006 10:44
Dar czy przekleństwo?
Już sam tytuł jest w pewnym sensie sprzecznością. W jaki sposób nazywać darem to, co utrudnia życie? Czyni nas w pewnym sensie niepełnosprawnymi? Okazuje się, że naprawdę można w ten sposób ujmować ofiarowaną przez los chorobę. Często wszelkiego rodzaju kalectwa zdarzają się tym najbardziej utalentowanym. Zespół Morfana zdarza się artystom, okaleczony Hawking, jest geniuszem, tak wielkim, iż czesto nie można go w pełni pojąć... A dysleksja? Choroba, której definicji jest tak wiele, ogólnie mówiąc polegająca na problemach w uczeniu się, niedopasowaniu do otoczenia, innym pojmowaniu świata przytrafiła się wielu. Jedni starali się z nią zmagać, jak autor tej książki, inni znowu stworzyli dziwną modę, na bycie dyslektykiem. Na forach internetowych, często pojawiają się dopiski do pokiereszowanych gramtycznie i ortograficznie słów - jestem dyslektykiem, wybaczcie mi... A tymczasem dysleksja to wyzwanie. To z jednej strony dar innego pojmowania świata, ale z drugiej ciężka praca. Ronald D. Davis, autor tego podręcznika, trzeba przyznać napisanego w dosyć specyficzny sposób, jest dyslektykiem. Dlatego jemu naprawdę można uwierzyć. W tej, opartej na własnych doświadczeniach, książce inżynier, biznesmen i rzeźbiarz przedstawia własne sposoby na walkę z chorobą. Jemu samemu one pozwoliły żyć, a w wieku prawie czterdziestu lat, po raz pierwszy przeczytać całą książkę. Dysleksja w mniemaniu Davisa jest darem. I trudno się z nim nie zgodzić, gdy uświadomimy sobie, iż Walt Disney czy Leonardo da Vinci byli dyslektykami.
A najlepsze jest to , że on tam podaje konkretne sposoby pomocy !! Proste i łatwe ! I zrozumienie czym jest dysleksja.
Wypróbowałam sposoby - niektóre - i działają .
Do przeczytania tej książki sama próbowałam wymyśleć swoje sposoby - problemem było nauczenie się wiersza - to zamieniałam każdy wers na obrazek albo symbol i było łatwiej :):)
Eluś - 21-06-2006 11:55
Na razie to tylko recenzja mam zamiar ją sobie kupić. Więc nie wiem o czym ona jest. jak radzę sobie na co dzień. Tylko się proszę nie śmiejcie. Jestem bardzo poważną osobą pracuję w poważnej instytucji na odpowiedzialnym stanowisku i mam nadzieję, że nikt tego z moich współpracowników nie czyta. Ale kto wie może się to komu przyda.
Jak coś piszę to w tym samym czasie po cichutku wypowiadam każde jedno słowo. Czyli jednocześnie mówię i piszę. Dlatego w szkole jedyne błędy jakie pisałam polegały na ó- u, ż -rz nie miałam nigdy kłopotów z on czy ę , ć czy ci. Głośno myślę. Czytam głośno jak muszę dużo i trudnych informacji przyswoić. Mam bardzo bujną wyobraźnię. Bardzo dużo miałam czytane i sama czytałam do tego radio jeszcze raz radio było na porządku dziennym. Może dlatego tak daleko zaszłam. HAAAAAAA
Generalnie to takie moje dziwactwa ale może dzięki nim się rozwijałam i nie odstawałam w szkole od najlepszych. Ładnie rysuję i może dlatego, że mieliśmy w klasie drugiego Piccaso nie związałam swoich losów z tą dziedziną po prostu talent kolegi był tak duży, że przyćmiewał innych.
Beaty - 21-06-2006 21:04
Witam.
Mój syn też ma dyslekcję. :cry: :cry:
Na "Dar dyslekcji" natrafiłam 3 lata temu- też żałuję, że tak późno. To co zaczęłam robić z synem po przeczytaniu tej książki to - nauczyłam go raczkować w wieku 10 lat ( syn nigdy przedtem nie raczkował). Było śmiesznie i jest do tej pory - bo dalej kilkanaście minut dziennie raczkuje :wink: To najlepszy sposób jaki znam na wytworzenie w mózgu odpowiednich połączeń nerwowych, których nie mają dyslektycy.
Żałuję, Eluś, że tak późno przeczytałam Twój post- bo mogłaś zakwestionować wystawienie ocen niedostatecznych na koniec roku szkolnego- przed konferencją- bez zawiadomienia o tym fakcie rodziców, z co najmniej 30- dniowym okresem wyprzedzenia. Wystawione w ten sposób oceny można podważyć - złamano procedurę oceniania i klasyfikowania uczniów. Mimo, że jest po konferencji - zrobiłabym tak: sprawdziłabym statut szkoły, szkolny system oceniania i klasyfikowania, a potem napisałabym pismo do kuratorium i oceny powinny ulec zmianie. Następnie zmieniłabym szkołę dla syna- umieść go koniecznie w mało liczebnej klasie i każdemu nauczycielowi na początku roku szkolnego daj pisemną informację o dyslekcji syna i ewentualne opinie z poradni co do dostosowania wymagań.
Ps. jestem nauczycielką.
Eluś - 21-06-2006 22:42
Skarbie, o tym że będzie miał jedynki to ja już wiedziałam z dużym wyprzedzeniem już na wywiadówce w marcu wychowawczyni była oziębła i dość chłodno ze mną rozmawiała, jednak do ostatniej chwili Olek się poprawiał nawet chodził jeszcze się poprawiać dniu narady i myślałam że to takie wybiegi nauczycieli. Na około 3 tygodnie /dokładnie nie pamiętam/przyniósł karteczkę gdzie właśnie przy tych dwóch przedmiotach była propozycja 1.No może jedynie to że polonistka nie powiedziała wprost dwa dni przed że wystawia jedynkę tylko użyła słów „będzie dobrze”. Czyli mogłabym to uznać za brak informacji.
Nefer - 21-06-2006 22:52
Skarbie, o tym że będzie miał jedynki to ja już wiedziałam z dużym wyprzedzeniem już na wywiadówce w marcu wychowawczyni była oziębła i dość chłodno ze mną rozmawiała, jednak do ostatniej chwili Olek się poprawiał nawet chodził jeszcze się poprawiać dniu narady i myślałam że to takie wybiegi nauczycieli. Na około 3 tygodnie /dokładnie nie pamiętam/przyniósł karteczkę gdzie właśnie przy tych dwóch przedmiotach była propozycja 1.No może jedynie to że polonistka nie powiedziała wprost dwa dni przed że wystawia jedynkę tylko użyła słów „będzie dobrze”. Czyli mogłabym to uznać za brak informacji. W moich obu szkołach (podstawówka i gimnazjum) musisz podpisać informacjęo zagrożeniu dziecka. Jeśli nie ma Cię na wywiadówce to otrzymujesz liszt polecony ze szkoły z taką informacją.
U Ciebie może być inaczej...
kofi - 21-06-2006 22:54
Eluś, wiem, że pewnie już podjęłaś deczję i na pewno jest to decyzja właściwa, bo sama znasz swojego syna najlepiej. Chciałabym tylko zwrócić uwagę, że poprawki z takich "kobył" jak polski i matematyka to koszmar dla dziecka przez wakacje. Zamęczysz go. Nie istnieje w procedurach poprawka z części materiału. Nauczyciele mogą obiecywać, ale - jak sama zauważyłaś - nie są do końca lojalni, więc mogą też po prostu na egzaminie zadać mu pytania z całego roku (teoretycznie nawet powinni). I dopiero wtedy młody będzie się czuł skrzywdzony. Harował w wakacje, obiecali że będzie egzamin z takiej partii materiału, a jest z innej... Ja bardzo żałuję, że nie pozwoliłam mojemu synowi przezimować w pierwszej klasie liceum, żeby zrozumiał, że nie można cały rok olewać nauki, a potem przejść sobie do następnej klasy. No i niestety nauczył się czegoś dokładnie odwrotnego: ojciec na koniec roku chodził i prosił, żeby zapytali tego studenta i jakoś zawsze mu się udało, bez poprawek, nawet. Nie uważa wcale, że to zasługa (w dużej mierze) ojca, który ze spuszczoną głową wysłuchiwał jakiego ma nieuka, że skończył szkołę. No, ale mam nadzieję, że maturę zda... :roll:
Eluś - 22-06-2006 08:36
Witam dziewczyny.
Cieszę się, że jeszcze tu zaglądacie. Podjęcie decyzji jest dość trudne. Bo tak naprawdę zaraz po poprawce zacznie się druga klasa. I Oczywiście niebezpieczeństwo jest że materiał następnej klasy go przerośnie. Jestem tego świadoma. Pewnie było by to też dla mnie wygodne bo materiał pierwszej klasy znam doskonale a i Olkowi mniej by sprawiło trudności ponowne jego przyswajanie.
Tylko chciałam wam zwrócić uwagę na jedną rzecz. Na początku drugiego półrocza nastąpił przełom. Olek poczuł niebezpieczeństwo powtarzania klasy i wizą się za naukę. Jednak efekty nie przyszły od razu bo i nie mogły przyjść. Były przecież luki brak systematyczności, te efekty zaczęły się pojawiać z początkiem maja. Ale to już było za mało czasu na zaliczenie całości.
Gdyby skrucha nie przyszła gdyby do końca roku nic nie robił niech powtarza. Nie miałabym najmniejszych wątpliwości. To była by dla niego nauczka.
A tak nie jestem do końca pewna efektu jaki by to przyniosło z bardzo prostego powodu, on rozumie że nawalił i zrozumiał to na długo przed ostatnim dzwonkiem.
Lubi swoją szkołę, generalnie dobrze się w niej czuje. Mam go stale na oku bo szkoła jest niedaleko mojego miejsca pracy.
Powtarzanie klasy wiązało by się z przeniesieniem go do innej szkoły, a ta inna to w dużym mieście bo tak się składa, że tu gdzie mieszkamy jest jedno gimnazjum które skupia dzieci z całego terenu. Organizacyjnie dość kłopotliwe i trudne bo jak wiecie mąż wyjeżdża stale w delegacje i za wiele by mi nie pomógł.
Mam z nim coraz lepszy kontakt. Dużo rozmawiamy. Ma takie usposobienie że działają na niego pochwały. Jak to szczęśliwie przebrnie bo słusznie zauważyliście wcale na poprawce nie musi być wszystko takie proste, spróbuję dokonać zmiany polegającej na zmianie klasy, właśnie na mniej liczną. Tempo tej klasy jest nieco wolniejsze .Ta klasa w rankingu klas jest niżej sklasyfikowana więc oczekiwania od uczniów są inne. Aspiracje nauczycieli też. Może to będzie właściwa droga jak będziemy cierpliwi to równo za rok będę mogła coś w tej sprawie napisać.