ďťż

Dress code

Dress code





KiZ - 26-03-2009 15:13
Uznajecie? Przestrzegacie? Uważacie, że ma rację bytu?

Taki dzień jak dziś, po 5 h w InterCity, jest bogaty w obserwacje :o





daggulka - 26-03-2009 15:23
Hm ... mam nadzieję, że chodzi o to o czym mysle , a mianowicie o strój służbowy :wink: :lol: .
Tak, pracując w banku - używałam ... i słusznie - taka instytucja zobowiązuje.

Teraz , nie . Oczywiście w pracy staram się wygladać jak ludź , czyli obowiązkowo makijaż , marynarka bądź żakiet , czarne spodnie i bluzia uwidaczniająca jedyne co mam do pokazania w tym wieku :wink: - i bynajmniej nie jest to twarz :lol: .

Uważam, że pewne posady zobowiązują - przez szacunek do klienta :wink: .



KiZ - 26-03-2009 15:33
Na przykład właśnie naprzeciw mnie siedzi pewien wicewojewoda z pewnego regionu (akurat kojarze gościa i jeszcze go on-line zwryfikowałem ;) ) - czarny, plastikowy, wymięty garnitur, obsypany okruchami herbatnika z Warsa :o Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o



daggulka - 26-03-2009 15:59
no co sie gościa czepiasz ...
mało zarabia to se nowego garnituru nie kupił
zagłodzony to i batona sie chycił,
zapracowany to i wymięty
a buty to pewnie mu się ubrudziły w przejściu na peron :wink:
:lol: :lol: :lol:





KiZ - 26-03-2009 16:17
Ale pasta do butów czy pralnia chemiczna to nie są zatrważające wydatki, zwłaszcza jak sie jedzie na spotkanie z premierem.

Chyba, że chciał pokazac, że tam taka bida i kasy więcej trzeba..? :wink: Tylko w takim razie jak wyglądał reprezentant podlaskiego? :o



daggulka - 26-03-2009 16:23
to już w inny pociąg byś musiał wsiąść żeby sprawdzić :lol:



JoShi - 26-03-2009 16:33

Na przykład właśnie naprzeciw mnie siedzi pewien wicewojewoda z pewnego regionu (akurat kojarze gościa i jeszcze go on-line zwryfikowałem ;) ) - czarny, plastikowy, wymięty garnitur, obsypany okruchami herbatnika z Warsa :o Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o Ejże. Daruj mu. On w podróży :)



KiZ - 26-03-2009 16:39
Wole nie wsiadać do pociągu bylejakiego ;)

Natomiast cieszę się, że nie jestem:
a) kobietą,
b) gejem
:o

Bo po tym dzisiejszym przeglądzie zasobów wpadłbym w depresję. Wprawdzie nie szata (zasadniczo) zdobi człowieka, ale w konsternację wprawiają mnie:
- czarne garnitury z rana,
- królujący poliester,
- kołnierzyki o najmniej dwa numery za duże,
- workowate marynarki,
- krawaty do pępka,
- brudne poobcierane buty,
- pomięte nawet chyba skarpetki,
- ...

Przecież to nie (tylko) kwestia kasy :o Ja mam zawsze wrażenie, że jak ktoś jest niechlujem w stroju, to takie niechlujstwo sie przenosi na pozostałe aspekty życia :-?
[/b]



KiZ - 26-03-2009 16:42

Na przykład właśnie naprzeciw mnie siedzi pewien wicewojewoda z pewnego regionu (akurat kojarze gościa i jeszcze go on-line zwryfikowałem ;) ) - czarny, plastikowy, wymięty garnitur, obsypany okruchami herbatnika z Warsa :o Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o Ejże. Daruj mu. On w podróży :) Ciii, dojeżdżamy do Zawiercia, gość sie pakuje 8)



Vafel - 26-03-2009 16:45

Przecież to nie (tylko) kwestia kasy :o Ja mam zawsze wrażenie, że jak ktoś jest niechlujem w stroju, to takie niechlujstwo sie przenosi na pozostałe aspekty życia :-? Ale to nie zawsze jest prawda. Znam takich co są niechlujni w stroju, a w pracy są perfekcjonistami... Po prostu skupiają się na tym co ich interesuje, a że ich własny wygląd mało ich interesuje, to taki jest efekt...



zielonooka - 26-03-2009 16:55
daj mu link do tego watku :)



KiZ - 26-03-2009 17:00

Przecież to nie (tylko) kwestia kasy :o Ja mam zawsze wrażenie, że jak ktoś jest niechlujem w stroju, to takie niechlujstwo sie przenosi na pozostałe aspekty życia :-? Ale to nie zawsze jest prawda. Znam takich co są niechlujni w stroju, a w pracy są perfekcjonistami... Po prostu skupiają się na tym co ich interesuje, a że ich własny wygląd mało ich interesuje, to taki jest efekt... Nie, no pewno, sam znam takie przypadki. Odwrotne też. Ale nie umiem sie wyzbyc stereotypów. To, że np. ktoś spi w brudnej, wymiętolonej pościeli, to jego broszka, ale jak taki gość nie myje rąk i maca wszystkie klamki? :-?

Czy ja zaczynam gadać jak Jacko..? :o



KiZ - 26-03-2009 17:04

daj mu link do tego watku :) Nie, bo gośc odpowiada m.in. za drogi i z zemsty każe zwinąć mi asfalt z drogi dojazdowej do domu ;)



zielonooka - 26-03-2009 17:36

Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o Buty to nasz pieta achillesowa. Nie wiem co jest ale tak upierdolonych* butów jak Polacy to rzadko która nacja ma.
Mówię ogólnie bo znam takich w których butach się można przejrzeć :) i moze przesadzam ale naprawdę z butami czystymi u nas krucho - czasmi widuję piekne eleganckie kobiety a buty jak z budowy .... (bez urazy dla budujacych forumowiczek :))

* made by Durczok :)



daggulka - 26-03-2009 17:59
ostatnio pojechałam do mamy po robocie po córę ... weszłam do łazienki , wyszłam , pakuję dziecko, ubieram buty ... matka się na mnie gapi i gapi - ja jej "no co się na mnie tak gapisz? :o ... a ona "no nic nie zauważyłaś? - buty Ci wypastowałam" :lol: :lol: :lol: ... ma zjechane na punkcie butów od zawsze :wink:
ja nie przywiązuję wagi ... w zasadzie buty moje są w kolorze brązowym w przecierki więc ja tam różnicy nie zauważam :roll: ... staram się kupować obuwie i ciuchy nie wymagające ode mnie marnowania czasu na prasowanie czy extra zajmujące czyszczenie :wink: :D



Stokrotka - 26-03-2009 18:30
Mam to szczęście, że pracuję w wolnym zawodzie, a nie obsłudze klienta, bo ja to z tych, co to nigdy nie przewidzą jak sie im włosy ułożą, zawsze w jakieś błoto wlezą i ramiączko im poleci w najmniej spodziewanym momencie.

Od dziecka to mam i nie ma nic wspólnego z niechlujstwem czy zaniedbaniem. Sprawdziłam - im więcej pracy włożę w to, żeby elegancko wyglądać, tym gorzej mi to wychodzi.

Taka karma ;-)

A co do dress code to najciekawsze obserwacje miewam w sezonie letnim w kościele ;-) I bynajmniej nie dotyczą nastolatek i bynajmniej nie tylko szczupłych ;-)



lump praski - 26-03-2009 20:22

Wole nie wsiadać do pociągu bylejakiego ;)

Natomiast cieszę się, że nie jestem:
a) kobietą,
b) gejem
:o

Bo po tym dzisiejszym przeglądzie zasobów wpadłbym w depresję. Wprawdzie nie szata (zasadniczo) zdobi człowieka, ale w konsternację wprawiają mnie:
- czarne garnitury z rana,
- królujący poliester,
- kołnierzyki o najmniej dwa numery za duże,
- workowate marynarki,
- krawaty do pępka,
- brudne poobcierane buty,
- pomięte nawet chyba skarpetki,
- ...

Przecież to nie (tylko) kwestia kasy :o Ja mam zawsze wrażenie, że jak ktoś jest niechlujem w stroju, to takie niechlujstwo sie przenosi na pozostałe aspekty życia :-?
[/b]
Wyluzuj. Bill Gates chodzi w swetrze.

Zaufania bynajmniej nie budza przelukrowani faceci w nieskazitelnych garniturkach i blyszczacych butach.



Zochna - 26-03-2009 20:36
ostatnio podobne rozważania prowadziłam po wizycie w teatrze.
znaczy na spektaklu :)
przekrój stylów - przeważał jednak zupełnie casual, od czasu do czasu lekko elegancko , a teatralnie-wieczorowo w zupełnym zaniku.
sama jestem z tych co raczej w dżinsach latają - ale myślę że są miejsca i okazje że warto się postarać :)



matka dyrektorka - 26-03-2009 20:36

ja nie przywiązuję wagi ... w zasadzie buty moje są w kolorze brązowym w przecierki więc ja tam różnicy nie zauważam :roll: ... staram się kupować obuwie i ciuchy nie wymagające ode mnie marnowania czasu na prasowanie czy extra zajmujące czyszczenie :wink: :D amen :D
i obym nigdy nie musiała pracować w zawodzie wymagającym mundurku



Zochna - 26-03-2009 20:43

Na przykład właśnie naprzeciw mnie siedzi pewien wicewojewoda z pewnego regionu (akurat kojarze gościa i jeszcze go on-line zwryfikowałem ;) ) - czarny, plastikowy, wymięty garnitur, obsypany okruchami herbatnika z Warsa :o Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o Znaczy wysoko zajdzie ;)
Pamiętasz jak nasz poprzedni premier wyglądał ?



amalfi - 26-03-2009 21:02
Zdjęcia Pani Mecenas reprezentującej Renatę Beger :wink:
[img]http://img136.imageshack.us/img136/919/z4694524x.jpg
[/img]
[img]http://img136.imageshack.us/img136/9341/z5329468x.jpg
[/img]
[img]http://img136.imageshack.us/img136/8949/z5329470x.jpg
[/img]
[img]http://img136.imageshack.us/img136/6092/z5329473x.jpg
[/img]
[img]http://img136.imageshack.us/img136/2769/z5329474x.jpg
[/img]
[img]http://img136.imageshack.us/img136/5197/z5329475x.jpg
[/img]



Paty - 26-03-2009 21:13
Łomatko najświętsza :o :o :o :o :o

to dopiero dress code :o :o :o



marekcmarecki - 26-03-2009 21:19
To przedostatnie zdjęcie... :o



daggulka - 26-03-2009 21:19
ja piernicze :o



amalfi - 26-03-2009 21:25
A KiZ sie czepia jakiegos wojewodziny :lol:



Paty - 26-03-2009 21:27
tak też fajnie.........

http://www.ericptak.com/emails-and-f...Dress_Code.jpg



daggulka - 26-03-2009 21:33
a ja kuźwa mam kompleksy z powodu kilku kilosów ponad norme :roll: .... ja nie wiem ... niektórzy albo w domu lustra nie mają albo mają bardzo niski poziom samokrytyki (ewentualnie brak :o )



EZS - 26-03-2009 22:23
dress code stosowałam w Londynie. tam lekarz musi miec garnitur i białą koszulę, a kobitki chadzały w żakiecikach i na szpilkach. Ale w sumie też bylo trochę dla mnie dziwne, ze pani prof przychodziła w jedwabnej kiecce i perłach od rana.. Absolwentka dobrej szkoły (sądząc po wymowie), rodowita angielka i na pewno dobrze wychowana... Dla mnie ona ubierała się wieczorowo. Może profesorom wolno więcej?
A u nas, przyznam, staram się ubierać schludnie ale żakiecika nie noszę. Dodam, ze nie przebieram się w pracy w biały mundurek, nie jestem zabiegowcem. Dla mnie fartuch stwarza dystans, zupełnie niepotrzebny i deprymujący ludzi.



amalfi - 26-03-2009 22:33
[img]http://img148.imageshack.us/img148/9116/64450208.jpg
[/img]

To chyba efekt kupowania ciuchów w tzw "ciucholandach" :lol:
Ale w pewnych okolicznościach mundurkiem do pracy moze być



amalfi - 26-03-2009 22:48

dress code stosowałam w Londynie. tam lekarz musi miec garnitur i białą koszulę, a kobitki chadzały w żakiecikach i na szpilkach. Ale w sumie też bylo trochę dla mnie dziwne, ze pani prof przychodziła w jedwabnej kiecce i perłach od rana.. Absolwentka dobrej szkoły (sądząc po wymowie), rodowita angielka i na pewno dobrze wychowana... Dla mnie ona ubierała się wieczorowo. Może profesorom wolno więcej?
A u nas, przyznam, staram się ubierać schludnie ale żakiecika nie noszę. Dodam, ze nie przebieram się w pracy w biały mundurek, nie jestem zabiegowcem. Dla mnie fartuch stwarza dystans, zupełnie niepotrzebny i deprymujący ludzi.
Nie wiem jaką masz specjalność (stawiam na psychiatrię :) ), ale noszenie fartucha przez personel medyczny ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze bezpieczeństwo własne. Moim zdaniem jakoś nieswojo czułabym sie po bezpośrednim kontakcie z osobą o której nic nie wiem poza tym, że jest chora skoro przyszła, a nie wszystkie ciuchy nadaja sie do codziennego prania. Po drugie po fartuchu łatwo odróżnic personel. Nie każdy jest w stanie odczytać napis na identyfikatorach. No i po trzecie lekarz to nie kolega i czasem musi trochę "z góry" wygłosić opinię dla dobra pacjenta. Wtedy dystans jest jak znalazł. Wiem, że obecnie stawia sie na partnerskie układy z pacjentem, ale są wyjątki.



DPS - 26-03-2009 23:22
Zdjęcia pani mecenas - :o :o :o :o :o :o :o :o

No co by tu... :o :o :o :o :o :o

Zatkalo mnie... :o :-?



Mymyk_KSK - 26-03-2009 23:26
A mnie zawsze bawi, gdy widze następujące "cukiereczki"
- czarny garnitur
- pomieszanie deseni - marynarka w paski, krawat w kwiatki, koszula w kratę
- pania ubraną w kostium, a mająca gołe nogi
- powyższą panią w butach z odsłoniętą pietą/palcami
- w pracy-gołe ramiona, głębokie dekolty, lakier do paznokci z odblaskowymi kryształkami
- faceta zdejmującego marynarkę (bo gorąco) i prezentującego koszulę która ma wyprasowany jedynie przód :lol:



amalfi - 26-03-2009 23:33

A mnie zawsze bawi, gdy widze następujące "cukiereczki"
- czarny garnitur
- pomieszanie deseni - marynarka w paski, krawat w kwiatki, koszula w kratę
- pania ubraną w kostium, a mająca gołe nogi
- powyższą panią w butach z odsłoniętą pietą/palcami
- w pracy-gołe ramiona, głębokie dekolty, lakier do paznokci z odblaskowymi kryształkami
- faceta zdejmującego marynarkę (bo gorąco) i prezentującego koszulę która ma wyprasowany jedynie przód :lol:
A mnie buty odsłaniające piety, a zasłaniające palce do kostiumu jakoś pasują :-?
O takie:
[img]http://img208.imageshack.us/img208/3284/but.jpg
[/img]



Mymyk_KSK - 26-03-2009 23:36

- powyższą panią w butach z odsłoniętą pietą/palcami A mnie buty odsłaniające piety, a zasłaniające palce do kostiumu jakoś pasują :-?
O takie:
[img]http://img208.imageshack.us/img208/3284/but.jpg
[/img] sa OK. chodziło mi o sandałki, tylko słowo mi uciekło :)



amalfi - 26-03-2009 23:44

sandałki[/u], tylko słowo mi uciekło :)
AAA myslalam, ze palce/pieta to albo/albo :lol: , a tu chodziło o palce i pieta :wink:



lump praski - 27-03-2009 00:40
Z tego co pamietam ( a staram sie zapomniec bo mnie to nudzi ) do kostiumu moze byc odkryta pieta , ale nie palce .......i w takim mundurku mozna byc przedstawionym krolowej angielskiej.

Na to zeby sie kazionnie nie ubierac moga sobie pozwolic : bardzo bardzo bogaci,

uprawiajacy wolne zawody, pracujacy u siebie ( wtedy pies w biurze ), ludzie

ktorych pozycja w pracy jest niedozastapienia , ludzie z fantazja oraz lumpy.

Na mnie ci ktorzy nieustannie sie martwia zeby ubranie pasowalo do

miejsca i akcji robia wrazenie wewnetrznie niepewnych siebie - ale to

subiektywna ocena. Taki przerost formy nad trescia.

Z drugiej strony jest fajnie jak ludzie bez przestrojenia jakos tam sie odzieja

zgodnie z okazja . Nie lubie przesady w zadna strone .



KiZ - 27-03-2009 07:34

(...)
- faceta zdejmującego marynarkę (bo gorąco) i prezentującego koszulę która ma wyprasowany jedynie przód :lol:
:) Kiedyś w sesji letniej mieliśm egzamin u faceta, który wymagał elegancji na jako takim poziomie. Upał był jak szlag, na auli sauna. Kto mógł jakoś się wyzbywał garderoby, mój kumpel siedział w czrnym garniture spocony jak mysz. Widzę, że zaraz zemdleje i mówie mu żeby zdjął marynarkę. A on mi na to "Nie, bo mama pojechała na wakacje i mam oprasowany tylko kołnierzyk i 10cm wokół guzików" :o :lol:



KiZ - 27-03-2009 07:41

Na przykład właśnie naprzeciw mnie siedzi pewien wicewojewoda z pewnego regionu (akurat kojarze gościa i jeszcze go on-line zwryfikowałem ;) ) - czarny, plastikowy, wymięty garnitur, obsypany okruchami herbatnika z Warsa :o Buty chyba od nowości nie widziały pasty. Szok :o Znaczy wysoko zajdzie ;)
Pamiętasz jak nasz poprzedni premier wyglądał ? Tak, pamiętam też niejakiego Janusza Pałubickiego :D



KiZ - 27-03-2009 07:50

(...)
Z drugiej strony jest fajnie jak ludzie bez przestrojenia jakos tam sie odzieja

zgodnie z okazja . Nie lubie przesady w zadna strone .
Oczywiście, że nie chodzi o przesadę. Tylko, że IC do stolicy w taki dzień i o takiej godzinie zawiera pewnie z 90% pracusiów. Jak ktoś jedzie na wczasy - to widać. Nie mam też uwag jeśli ktoś jedzie do pracy casualowo, w dresie czy samych stringach ;). Byle było czysto, estetycznie i z minimalnym choć pomysłem. U mnie zdumienie budzą ludzie, którzy właśnie na coś się stylem silą, a te wysiłki powodują opłakane skutki, a dodatkowo mają problem z higieną swóją bądź ubioru :-?



jola_krzysiek - 27-03-2009 08:36

Tak, pamiętam też niejakiego Janusza Pałubickiego :D A pamiętasz extra blue jeans garnitur [a może był to smoking?] śp. Jacka Kuronia podczas uroczystości wręczenia wysokiego odznaczenia? Nikt poza Nim nie mógłby sobie na to pozwolić.
K.



Stokrotka - 27-03-2009 09:01
No ale o czym ta dyskusja? O ubieraniu sie stosownie do okoliczności, czy o wypastowanych butach, bo to jest różnica. Na przykład mogę sie załozyć, że ta Pani Mecenas ze zdjęć to ma akurat wszystko wypastowane jak trzeba i ani jednej plamki na ubraniu ;-) i co z tego?

Wypicowani lalusie, mający czystsze buty niż sumienie nie budzą mojego zaufania (jak już jesteśmy przy politykach - vide poprzedni prezydent) ale również nie budzą go osoby wystylizowane na luzaków nadające w mediach komunikaty typu " Be a rebel, pij i jedz to co ja i ubieraj sie w ciuchy mojej marki, jestem wiarygodny i w ogóle rock'n'roll animal" ;-) to też jest żenada.

A w ogóle to ja osobiście lubię fantazję w ubiorze i wcale nie uważam, ze tylko Kuroniowi wolno byc "na opak". Są ludzie, któzy nie pasują do garnituru i lepiej, żeby wyglądali mniej oficjalnie niż żeby się mieli mączyć i pajacować, są z kolei tacy, którym nie pasuje styl casual. Życie jest krótkie, więc po co sobie psuć dzień ;-) Chociaż ja tam osobiście staram się wyglądać elegancko na jakichś uroczystościach, w kościele, czy w teatrze, troche konserwatyzmu mi zostało ;-)



aglig - 27-03-2009 09:27
A mnie denerwuje coś innego. Konkretnie za małe spodnie biodrówki ( i nie chodzi tu o wiek ani figurę) wkurza mnie jak panienka/ facecik w sklepie schylając się po coś z dolnej półki pokazuje mi swój przedziałek ( bynajmniej nie na głowie). NIE CHCE OGLĄDAĆ TAKICH WIDOKÓW. (choćby nie wiem jak apetyczne i zgrabne były). W sklepie to jeszcze przeżyje ale w kościele podczas klęczenia to już gruba przesada.



KiZ - 27-03-2009 09:40
Stokrotko,

Masz rację - to dwie osobne kwestie. Ale w wielu przypadkach nie sposób ich nie łączyć. Jeśli ktoś się podejmuje stosowania d.c. to tym bardziej wg. mnie nie może zapominać o elementarzu.

Kolejny pociągowy przykład - szkoleniowiec od spraw wsparcia technik sprzedaży przez repów (perorował z kolegą na pół składu, nie dało się nie słuchać), jechał szkolić do dużej korporacji. Młody chłopak, na bank przed 30. Wyglądał jakby w tym gajerku spał i jadł przez tydzień. Do tego tłuste włosy. Buty przemilczę. Gdyby mnie miał szkolić to po prostu coś by mi zgrzytało, nawet jesli opowiadałby prawdy objawione.

Nad sprawą się zastanawiam, bo ciekawi mnie czy ten cały dress code w PL to tylko temat teoretyczny, roztrząsany w niektórych periodykach czy na forach, a tak naprawdę wszystkich to wali.



EZS - 27-03-2009 10:39

Nie wiem jaką masz specjalność (stawiam na psychiatrię :) ), ale noszenie fartucha przez personel medyczny ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze bezpieczeństwo własne. Moim zdaniem jakoś nieswojo czułabym sie po bezpośrednim kontakcie z osobą o której nic nie wiem poza tym, że jest chora skoro przyszła, a nie wszystkie ciuchy nadaja sie do codziennego prania. Po drugie po fartuchu łatwo odróżnic personel. Nie każdy jest w stanie odczytać napis na identyfikatorach. No i po trzecie lekarz to nie kolega i czasem musi trochę "z góry" wygłosić opinię dla dobra pacjenta. Wtedy dystans jest jak znalazł. Wiem, że obecnie stawia sie na partnerskie układy z pacjentem, ale są wyjątki. internista, neurootolog
ale przychodniany
jak idę na oddział, zakładam mundurek, ze względów septycznych/zakażeń wewnątrzszpitalnych i sanepidu. Rozumiem wymogi dla dobra pacjenta leżącego, z mniejsza odpornością, po zabiegach.
W przychodni nie widzę powodu na zaznaczanie swojej pozycji i odróżnianie się. Co do prania - ludzi chorych spotykam nie tylko w gabinecie, również na ulicy, w tramwaju itd. Może nawet bardziej chorych, czasami...
Lekarz to nie kolega ale różni się tylko wiedzą. Na podobnej zasadzie traktuje cię z góry urzędnik w urzędzie czy instalator sanitarny lub architekt (wtedy on wie lepiej, co dla nas jest dobre) itd. Nie lubię w stosunku do siebie, staram się nie stosować do innych.



dandi3 - 27-03-2009 11:20

Tylko w takim razie jak wyglądał reprezentant podlaskiego? :o
zanim doczytam wątek do końca, zapytam bo mi umknie (oczywiście nie umknie ale musze sobie ulać) ... o co przepraszam chodzi z podlaskim?



KiZ - 27-03-2009 11:34

Tylko w takim razie jak wyglądał reprezentant podlaskiego? :o
zanim doczytam wątek do końca, zapytam bo mi umknie (oczywiście nie umknie ale musze sobie ulać) ... o co przepraszam chodzi z podlaskim? A to takie skomplikowane nawiązanie do PKB różnych regionów w PL ;)



dandi3 - 27-03-2009 11:36
OK - doczytałem. Wciąż najbardziej ciekawi mnie pogląd Kiza na Podlasie...



dandi3 - 27-03-2009 11:41
ach PKB... a ja durna cipa... no ale jako, że piatek i mam zespół napięcia światopoglądowego oraz inklinacje do błyskotliwych ripost chętnie się dowiem co to ma do aparycji reprezentantów



daggulka - 27-03-2009 12:12

ach PKB... a ja durna cipa... no ale jako, że piatek i mam zespół napięcia światopoglądowego oraz inklinacje do błyskotliwych ripost chętnie się dowiem co to ma do aparycji reprezentantów No prosze, i nawet nie zabił Cie nadmiar mądrych wyrażeń w jednym zdaniu :roll:



KiZ - 27-03-2009 12:17

ach PKB... a ja durna cipa... no ale jako, że piatek i mam zespół napięcia światopoglądowego oraz inklinacje do błyskotliwych ripost chętnie się dowiem co to ma do aparycji reprezentantów Na ale po co ci ta wiedza? Conajwyżej zostaniesz... mądrą cipą? ;)



dandi3 - 27-03-2009 12:23

Conajwyżej zostaniesz... mądrą cipą? ;) trywializujesz. A to niby aż tak strasznie mało? Podejmij się trudu to zobaczysz :wink:



Maggie - 27-03-2009 12:35

A mnie denerwuje coś innego. Konkretnie za małe spodnie biodrówki ( i nie chodzi tu o wiek ani figurę) wkurza mnie jak panienka/ facecik w sklepie schylając się po coś z dolnej półki pokazuje mi swój przedziałek ( bynajmniej nie na głowie). NIE CHCE OGLĄDAĆ TAKICH WIDOKÓW. (choćby nie wiem jak apetyczne i zgrabne były). W sklepie to jeszcze przeżyje ale w kościele podczas klęczenia to już gruba przesada. Zwykle wyłażą z nich jeszcze górą stringi...



Stokrotka - 27-03-2009 14:46

A mnie denerwuje coś innego. Konkretnie za małe spodnie biodrówki ( i nie chodzi tu o wiek ani figurę) wkurza mnie jak panienka/ facecik w sklepie schylając się po coś z dolnej półki pokazuje mi swój przedziałek ( bynajmniej nie na głowie). NIE CHCE OGLĄDAĆ TAKICH WIDOKÓW. (choćby nie wiem jak apetyczne i zgrabne były). W sklepie to jeszcze przeżyje ale w kościele podczas klęczenia to już gruba przesada. Zwykle wyłażą z nich jeszcze górą stringi... A mnie to nie denerwuje, bo mnie mało co denerwuje ;-) ale budzi i owszem politowanie - bo chyba zauważyliście, że ostatnio nastolatki mamy makabrycznie zapasione (cola, chipsy i inne takie), z otyłościa typu męskiego, czyli wieeelka opona wokół talii... jak ja byłam nastolatką, to w Filipince można było poczytać jak walczyć z wadami figury i jak je tuszować. A teraz chyba w tych pismach dla dziewczyn mottem przewodnim jest "Jesteś piękna taka jaka jesteś - niech cię zobaczą" ;-) I widzą, oj widzą...



madd - 27-03-2009 15:47
Racja jest - chudziutkie nozki, i te oponki...
I wszystkie jakoś tak dziwacznie poubierane :roll:



daggulka - 27-03-2009 16:05
Jezzu... mam taką pracownicę :wink:
Waży se chyba z 70 kilo, i to akurat nie grzech ...ale : małe cycki, wielki bebol, wielka d... , i ona se ubierze obcisły sweterek do pasa i jeansy biodrówki .... noż szlag mnie trafia za każdym razem kiedy tak ją widze wchodząc do biura :evil: .
No uwagę zwracałam jej chyba z 50 razy :roll: ... a ona swoje .



madd - 27-03-2009 16:13
daggulka - za ubiór z roboty biedne dziewcze chcesz wyrzucać???

Inna sprawa, że trzeba się dobrze nachodzić za spodniami jak ktoś ma...hmmmm kobiecą figurę



daggulka - 27-03-2009 16:39
tak , ale klient wchodząc do biura co widzi?
stoi takie toto z wywalonym wielkim bebolem na wierzchu i pyta : w czym mogę panu pomóc?

no masakra ...a może jestem przewrazliwiona? :roll:

a poza tym .... ja do szczuplutkich bab też nie należę ... a jednak mogę kupić se normalne wysokie biodrówy i normalną bluzke w której nie widac mi pępka ... więc żadne wytłumaczenie :wink: :D



batko lenin - 27-03-2009 18:45
A niech się ubierają, jak chcą... obyśmy telko zdrowi :wink: byly



bobowa budowniczowa - 27-03-2009 19:06
Pani mecenas :o :o :o :o :o :o :o :o

nie wiem kiedy szczękę pozbieram :o :o :o :o :o :o :o

A propo' dress codu. Oczywiście są instytucje, gdzie pewne zawody wymagają odpowiedniego ubioru. Czasami ten odpowiedni ubiór narzucony jest przez pracodawcę, a czasami ma być po prostu odpowiedni. Co znaczy odpowiedni???? No i tu też są różne interpretacje, ale generalnie chodzi o to, żeby Panowie nie przychodzili w krótkich spodniach, a panie z gołymi pępkami. To tak w skrócie.
Ale obojętnie co powiemy o jakimkolwiek stroju to on musi być przede wszystkim CZYSTY!!!

O...............i tu zaczynają się schody.
Jak mnie w zeszłym roku, w szpitalu, przed i po zabiegu ten sam lekarz, odwiedzał w tym samym fartuchu, kt óry pozostawiał bardzo dużo do życzenia to czwartego dnia już mu chciałam wygarnąć ale.................nie przyszedł. Normalnie obraz nędzy i rozpaczy. Lekarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, a wyglądał jakby właśnie z rzeźni wyszedł :evil:



Capricorn - 29-03-2009 17:30
Pani mecenas :o :o :o :o :o o wszelcy bogowie wszelkich religii...



Maggie - 29-03-2009 19:16

A niech się ubierają, jak chcą... obyśmy telko zdrowi :wink: byly Jak panienki zimą chadzają z oponką i nerami na wierzchu, to zdrowe raczej nie będą :wink:



Maggie - 29-03-2009 19:21

Jak mnie w zeszłym roku, w szpitalu, przed i po zabiegu ten sam lekarz, odwiedzał w tym samym fartuchu, kt óry pozostawiał bardzo dużo do życzenia to czwartego dnia już mu chciałam wygarnąć ale.................nie przyszedł. Normalnie obraz nędzy i rozpaczy. Lekarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, a wyglądał jakby właśnie z rzeźni wyszedł :evil: Chyba jeszcze do XVIII czy XIX wieku, gdy niewiele wiedziano o drobnoustrojach i zakażeniach, właśnie brudny fartuch był wizytówką lekarskiego doświadczenia zawodowego - im bardziej ufajdany, tym medyk bardziej zaprawiony w bojach. :roll:

Może pan doktor ze starej szkoły? 8)



lump praski - 29-03-2009 22:33
Przesadna czystosc tez skraca zycie.



KiZ - 30-03-2009 13:29

Przesadna czystosc tez skraca zycie. Lumpie,
A w czym ty chadzasz do opery i filharmonii?



lump praski - 30-03-2009 14:48
To zalezy od humoru musze przyznac.

Czasami sie troche odpicuje a jak mi sie nie chce to na sportowo.

Jeszcze podobno w latach 70 ych ubieglego stulecia do Metropolitan tylko w smokingach wpuszczali - obecnie w dzinsach i podkoszulku - byle byly czyste.

Teraz to buszuje po amerykanskiej prowincji - tu w ogole oprocz prawnikow to chyba nikt garniturow nie nosi specjalnie.

W gabinecie u lekarza dziewczyny w recepcji w polarach siedzialy bo raczej bylo chlodnawo - wszyscy oszczedzaja na ogrzewaniu.

Garnitur , kostium kojarzy sie teraz niedobrze - z sektorem finansowym i bankowym. :D :D :D :D

Czyli white collar crime.



bobiczek - 30-03-2009 15:56
ja,ja, też pamietam, że w Monte Carlo nie dość że po 22.00 musiało byc wieczorowo, to jeszcze wpłata za wejście obowiązywała.
Sportowo, dla plebsu były "wyrwirączki"
Było, minęło :D



lump praski - 30-03-2009 17:38
Co tak zapamietale trzepiesz lupiez........

Chodze do teatru i Opery z paru powodow - jesli nie musze tego robic

zawodowo to ide dla relaksu , p r z y j e m no s ci i zeby sie spotkac z

przyjaciolmi i rodzina.

Nie musze wiec sie specjalnie sztafirowac . Lubie tez sobie wpasc do muzeum

jakiegos od czasu do czasu - zapomnialam nadmienic. :D :D :D :D Tez w

szpilkach mialabym latac po Metropolitan Museum of Art ? Tam som hektary

a hektary do przelecenia....niom.

Codzienne jedzenie miesa i jego przetworow zwieksza ryzyko zachorowania na raka o 22 % .

Nawet na kanalach hiszpansko jezycznych o tym mowia. :D



lump praski - 31-03-2009 23:15
W Londynie wydano wlasnie o s t r z e z e n i e dla pracujacych w bankach zeby

sie nie ubierali jak bankowcy ......bo przez najblizsze pare dni mozna za taki

profesjonalny wyglad dostac latwo w dynke w tym miescie . :D :D :D
Copyright (c) 2009 http://kleo | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.